Byłego senatora Henryka Stokłosę czeka ponowny proces. W czwartek poznański sąd apelacyjny uchylił wyrok skazujący go na 8 lat więzienia. - Oskarżyciel publiczny zatracił zupełnie dystans do sprawy - powiedział sędzia Jarosław Szrama, uzasadniając decyzję. Od marca Stokłosa przebywa na wolności po wpłaceniu 5 mln złotych kaucji.
- Sąd utrzymał wyrok jedynie w tym zakresie, w wątku ekologicznym, w którym Henryk Stokłosa został uniewinniony - powiedział sędzia Jarosław Szrama.
Uzasadniając swoje orzeczenie, mówił że "w tej sprawie było dużo niezdrowych emocji, które udzieliły się sądowi i zabrakło chłodnej głowy". - Oskarżyciel publiczny zatracił zupełnie dystans do sprawy - oceniał sędzia. A działania oskarżyciela nazwał niesmacznymi i kompromitującymi urząd prokuratorski.
Oskarżeni nie stawili się w czwartek na ogłoszeniu wyroku.
Ograniczone prawo do obrony
Zdaniem sędziego Szramy w trakcie procesu zakończonego wyrokiem skazującym, zostało ograniczone prawo oskarżonych do obrony.
- Oskarżeni mają prawo składać wyjaśnienia, mogą ustosunkowywać się do wszystkich dowodów. Tego w tym procesie zostali pozbawieni, to mogło rzutować na treść wyroku – powiedział.
Jak wyjaśnił, sąd niższej instancji nie rozpoznał wniosku obrony ws. złożenia dodatkowych wyjaśnień przez jednego z oskarżonych, po czym zamknął przewód sądowy.
- Zarządzenie zamknięcia przewodu sądowego nie było poprzedzone zwróceniem się do stron, czy składają inne wnioski dowodowe. Obrońcy złożyli wniosek o wznowienie przewodu sądowego, wniosku tego sąd nie uwzględnił – powiedział sędzia Szrama.
Główny świadek z wyrokiem
W apelacji obrońcy podnosili fakt, że główny świadek oskarżenia, były doradca podatkowy Henryka Stokłosy - Marian J., został w innym procesie karnym prawomocnie skazany m.in. za fałszywe zeznania. Wątpliwości te podtrzymał sąd apelacyjny. Skrytykował też działania prokuratora.
- Prokurator, który był autorem aktu oskarżenia i uczestniczył w rozprawie w większej jej części, prowadził stałe rozmowy telefoniczne ze świadkami. Była również wymiana korespondencji elektronicznej. Z tych rozmów wynikało, że świadek, w oparciu o którego był skonstruowany cały akt oskarżenia w części korupcyjnej, był (...) instruowany, jak ma się ustosunkować do sytuacji, gdy jego zeznania składane w toku śledztwa będą odbiegały od zeznań składanych w toku rozprawy – powiedział sędzia Szrama.
- Akt oskarżenia był w zasadzie oparty o pomówienia jednej osoby. Żeby dać im wiarę, należy mieć na uwadze to, czy ta osoba ma interes procesowy w składaniu takiej treści wyjaśnień i czy to jest osoba "krystaliczna" – dodał.
Sąd podkreślił, że zeznania Mariana J. nie były konsekwentne, ponadto pewne jego wypowiedzi wskazywały, że należy go przesłuchać w obecności biegłego psychologa i psychiatry, czego sąd niższej instancji nie zrobił.
Pewien niedosyt
Henryka Stokłosy nie było na ogłoszeniu wyroku. Jego rzecznik prasowy Marek Barabasz powiedział w czwartek dziennikarzom, że Stokłosa spodziewał się takiego rozstrzygnięcia.
- Jest pewien niedosyt. Spodziewaliśmy się, że w jakiejś części zapadnie wyrok uniewinniający, przynajmniej jeśli chodzi o sprawę wyłudzenia z funduszu SAPARD. To była sprawa spreparowana przez prokuraturę – mówił. Zdaniem rzecznika cała sprawa, którą zajmował się sąd, była „w dużej części inspirowana politycznie".
Jeden z obrońców, mec. Edward Turczynowicz uznał, że decyzja sądu to sukces "wielki, ale spodziewany". "Spodziewaliśmy się uchylenia tego wyroku. Sąd w poprzednim składzie nie sprostał, nie trzymał dystansu" - powiedział.
Wyroku nie chciał komentować prokurator Marek Traczyk. - Wyrok jest uchylony do ponownego rozpoznania, wszystko przed nami. Potrwa to na pewno parę lat – powiedział.
Wyszedł za kaucją
W lutym zeszłego roku, po prawie czteroletnim procesie zapadł wyrok w sprawie Henryka Stokłosy Sąd Okręgowy w Poznaniu uznał byłego senatora winnym korupcji. Został skazany na osiem lat więzienia oraz 600 tys. zł grzywny. Wyrok był nieprawomocny, jednak ze względu na zabezpieczenie dalszego przebiegu sprawy, wysoki wyrok oraz ryzyko ewentualnej ucieczki skazanego sąd postanowił aresztować Stokłosę na sześć miesięcy.
Pod koniec marca 2013 r. były senator opuścił areszt po wpłaceniu 5 mln zł kaucji.
Mięsne łapówki
Stokłosa, który posiada m.in. firmy przetwórstwa rolno-spożywczego, został skazany za to, że w latach 1989-2005 uzyskiwał nienależne wielomilionowe umorzenia podatkowe dzięki powiązaniom ze skorumpowanymi urzędnikami resortu finansów (mają już oddzielny proces), a także z sędzią sądu administracyjnego z Poznania.
Były senator miał dawać urzędnikom łapówki w postaci alkoholu i wędlin wartości od kilkuset do kilku tysięcy złotych oraz gotówkę w wysokości od 10 tys. do 100 tys. zł - w zależności od kwoty umorzeń podatkowych, które otrzymywał. Łapówki od Henryka Stokłosy otrzymywali wysocy rangą urzędnicy Ministerstwa Finansów, którzy w zamian za nie podejmowali korzystne dla niego decyzje podatkowe. Skarb Państwa miał stracić na tych decyzjach 14,6 mln zł.
Bił i więził pracowników
Stokłosa został także skazany za bezprawne więzienie i bicie swoich pracowników z zakładu utylizacji odpadów poubojowych Farmutil, którzy mieli go okradać, a także wyłudzenia pieniędzy z funduszy Unii Europejskiej oraz utrudnianie pracy policji w sprawie postępowania dotyczącego zatrucia środowiska naturalnego.
Autor: FC/i / Źródło: TVN 24 Poznań / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24