Znamy już wyniki badań próbki krwi pobranej od jednego z uczestników wypadku drogowego na pilskim lotnisku. - Badania wykazały u kierowcy zawartość substancji, która wpływała na ośrodkowy układ nerwowy - poinformowała prokurator Magdalena Roman. Stężenie marihuany było jednak na tyle niskie, że nie można póki co stwierdzić, jaki miało to wpływ na wypadek. Kierowca renault megane nie usłyszy dziś zarzutów. Odpowiadać będzie z wolnej stopy.
W niedzielę na pilskim lotnisku doszło do wypadku z udziałem dwóch samochodów biorących wcześniej udział w treningach wyścigowych. Jedno z aut w wyniku zderzenia wpadło na matkę z dwójką dzieci. 8-miesięczne dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala. Ranne było łącznie 5 osób.
Jak wykazały pierwsze badania moczu zrobione po wypadku, 29-letni kierujący renault megane był pod wpływem środków odurzających. Konieczne było wykonanie ponownych badań. O ich wynikach poinformowała we wtorek Magdalena Roman, prokurator rejonowa w Pile. Jak podała, mężczyzna przed wypadkiem palił marihuanę.
"To wykroczenie"
- Niskie stężenie substancji powoduje, że moglibyśmy mu stawiać jedynie zarzut popełnienia wykroczenia drogowego. Musimy wyjaśnić jaki wpływ miało to stężenie na jego postrzeganie i zdolność do reakcji na nadchodzące niebezpieczeństwo - wyjaśnia Roman.
Jak podała, to stężenie odpowiada stężeniu od 0,2 do 0,5 promila alkoholu. - Nie możemy w związku z tym przedstawić mężczyźnie zarzutu jazdy pod wpływem środków psychotropowych bądź substancji odurzających - tłumaczy.
Świadek a nie podejrzany
W związku z tym kierowca renault przesłuchiwany będzie jako świadek, a nie jako podejrzany. - Chcemy, by wyjaśnił nam jak doszło do tego zdarzenia. Będziemy chcieli też przesłuchać inne osoby będące uczestnikami tego wypadku, czyli drugiego kierowcę i matkę dwójki dzieci, o ile ich stan zdrowia na to pozwoli - wyjaśnia prokurator.
Kluczowa w sprawie jest opinia biegłych z zakresu rekonstrukcji wypadków drogowych. Jak poinformowała Magdalena Roman, przeprowadzony zostanie eksperyment procesowy na miejscu, przebadane zostaną także oba auta uczestniczące w wypadku. - Dopiero po tej opinii będziemy mogli powiedzieć komu postawimy zarzuty. Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, ze obaj kierowcy naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym - podaje Roman.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, sprawcy wypadku grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
Dziś kierowca renault megane zostanie wypuszczony z izby zatrzymań i będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Wypadek na lotnisku
Do wypadku doszło w niedzielę przed godz. 15 na lotnisko w Pile, gdzie Automobilklub Pilski zorganizował trening rajdowy.
- Udział w imprezie brało 16 kierowców. Określone były zasady treningu. Kierowcy pisemnie zobowiązali się m.in. do poruszania się prędkością max 50 km/h. Około godz. 15 kierujący fiatem seicento oraz renault megane odjechali z miejsca i kierowali się do wyjazdu z terenu lotniska. Jechali równoległymi drogami, w pewnym momencie doszło do zderzenia i potrącenia kobiety z dwójką dzieci - mówił Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
8-miesięczne niemowlę w ciężkim stanie
Po wypadku kobieta z 13-letnią córką została zabrana do szpitala w Pile. 8-miesięczne niemowlę przetransportowano śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Poznania. Jego stan określany jest jako ciężki. Do szpitala dziecko przyjechało nieprzytomne. - Ma obrażenia mózgowo-czaszkowe i stłuczone narządy wewnętrzne, jest wprowadzone w stan śpiączki farmakologicznej - informowała Sylwia Świdzińska ze Szpitala im. Krysiewicza w Poznaniu.
W poniedziałek rano dyrektor szpitala dziecięcego podał najnowsze informacje dotyczące stanu dziewczynki. Najważniejszą z nich jest taka, że stan dziecka się nie pogarsza.
- Jak na tak małe dziecko, obrażenia są masywne. Jest to złamanie elementu podstawy czaszki, stłuczenie mózgu z drobnymi wybroczynami, stłuczenie klatki piersiowej ze złamaniami obojczyka i podejrzeniem załamania żeber - wymienia Jacek Profaska.
- Dziewczynka jest poddana obserwacji. Optymistyczną informacją może być to, że jej stan się nie pogarsza. W ciągu najbliższych 24 godzin będzie można powiedzieć o bardziej prawdopodobnym rokowaniu - dodaje dyrektor szpitala.
Poszkodowani zostali także kierowcy obu samochodów oraz matka dwójki dzieci. Poważne i rozległe obrażenia ma kierowca fiata seicento. Paweł Peryga ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Pile poinformował, że doznał on złamania obydwu kości podudzia. Ma też stłuczoną jamę brzuszną, natomiast jego stan jest stabilny.
"Córka traciła oddech"
Reporter TVN24 rozmawiał ze świadkiem wypadku - mężem i ojcem poszkodowanych. Jak mówił pan Radosław, wybrał się z rodziną na lotnisko, ponieważ jest miłośnikiem motoryzacji. Jeszcze przed wypadkiem, rozmawiał z właścicielem żółtego renault. Samochód był po tuningu, moc silnika wynosiła około 300 koni mechanicznych. Chwilę przed zderzeniem z seicento, renault miał pędzić ponad 100 km/h. Akurat mężczyzna został trochę z tyłu. Żona z córkami szła przed nim.
- Ja widziałem jak on wjechał w inny samochód i czułem, że coś jest nie tak. Zacząłem biec. Tam leżała moja żona, obok małe dziecko i jeszcze jedna córka. Córka traciła oddech, prowadziłem masaż serca, pomagałem jej oddychać dopóki nie przyjechała karetka - relacjonuje pan Radosław.
"Jesteśmy bardzo wstrząśnięci"
Przyczyny wypadku bada policja, sprawdza też sposób zabezpieczenia imprezy. Prędkość z jaką poruszały się oba pojazdy określono, jako "dużą" – jaką dokładnie, prawdopodobnie ustalą dopiero biegli.
Automobilklub Pilski oświadczył, że do wypadku doszło poza terenem treningu. "Jesteśmy bardzo wstrząśnięci tą sytuacją" - napisano w komunikacie.
Autor: FC/sk
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24