Na niedzielne spotkanie kibice Lecha przygotowali specjalną, patriotyczną oprawę, sławiącą odwagę żołnierzy Armii "Poznań". Powiewały biało-czerwone flagi. Po kilku minutach odpalono jednak także race i świece dymne. Sędzia musiał przerwać spotkanie na 10 minut.
Decyzja w przyszłym tygodniu
Piotr Florek, wojewoda wielkopolski czeka teraz na stanowisko klubu oraz ekspertyzy policji i straży pożarnej.
- Decyzji jeszcze nie ma. Przede wszystkim czekamy na podjęcie przez klub działań zmierzających ku znalezieniu sprawców. Będziemy także wymagać raportu o zabezpieczeniach. Wkrótce powinny do nas trafić opinie policjantów i strażaków. To od tych materiałów wojewoda uzależnia swoją decyzję - informuje Tomasz Stube, rzecznik wojewody wielkopolskiego. - Sprawa powinna się wyjaśnić w przyszłym tygodniu. Z racji dłuższej przerwy w meczach przy Bułgarskiej, będzie czas na prawidłowe wnioski. Decyzja nie jest przesądzona. Nie możemy jeszcze mówić o zamknięciu całego stadionu czy jednej trybuny. Taka możliwość jest jednak bardzo realna - dodaje rzecznik wojewody.
Lech przeciwko racom
Sam klub potępia zachowanie kibiców i deklaruje współpracę z policją.
- Dopóki stosowanie pirotechniki w oprawach meczowych będzie nielegalne, niezależnie od jego widowiskowości, będziemy absolutnie przeciwni takim akcjom. Nie było i nie będzie zgody ze strony klubu na tworzenie "racowisk" - podkreśla Łukasz Borowicz, rzecznik prasowy Lecha Poznań.
I dodaje: - Jako klub zrobimy wszystko co możliwe, by konsekwencje odpalenia pirotechniki nie dotknęły niewinnych kibiców.
Kolejny mecz na własnym stadionie, Lech rozegra 26 października. Będzie to spotkanie z Górnikiem Łęczna.
Regularne zamknięcia
Jak pokazują wydarzenia z przeszłości, kibice Lecha nie potrafią uczyć się na błędach.
Niedawno taka sytuacja miała miejsce po majowych wybrykach kibiców na ostatnim meczu sezonu, z Ruchem Chorzów. Piotr Florek, wojewoda wielkopolski poinformował wówczas na konferencji prasowej, że odpalenie rac zagrażało życiu i zdrowiu osób przebywających na stadionie. Tym samym postanowił, iż lipcowy mecz z Piastem Gliwice, inaugurujący kolejny sezon, odbędzie się przy pustych trybunach.
Niewiele wcześniej, bo w kwietniu, zamknięcie popularnego "kotła", trybuny dla najbardziej zagorzałych kibiców, było efektem odpalenia pirotechniki podczas wygranego 6:1 meczu z Jagiellonią Białystok. Wówczas kibice ułożyli z kolorowych kwadratów napis "Kolejorz w końcu odpali", po czym po chwili zaczęli podświetlać go odpalonymi racami.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań | Igor Białousz