Metodę edukacyjną jak ze szkoły podstawowej sprzed pół wieku zastosował starosta wolsztyński Janusz Frąckowiak. Gdy jedna z urzędniczek pomyliła jego imię w urzędowym piśmie, ten nakazał jej... przepisać jego właściwe imię i nazwisko sto razy.
O urzędniczym skandalu z udziałem polityka PSL w wielkopolskim Wolsztynie informuje Radio Merkury.
Jedna z urzędniczek w piśmie urzędowym "zrobiła ze swojego przełożonego" Jarosława. Starosta, Janusz, dostrzegł błąd i nakazał podwładnej sto razy poprawnie zapisać swoje imię i nazwisko.
Gdy sprawa wypłynęła poza urząd, samorządowiec przeprosił za swoje zachowanie.
"To był błąd"
- To był błąd. Działałem pod wpływem impulsu. Uważam sprawę za zamkniętą - powiedział Radiu Merkury Janusz (nie Jarosław!) Frąckowiak.
Ukarana przez starostę urzędniczka przebywa obecnie na urlopie.
"Niech chwyci bukiet kwiatów i przeprosi"
O komentarz w sprawie poprosiliśmy prezesa wielkopolskich struktur PSL, europosła Andrzeja Grzyba.
- Uważam, że każdy ma prawo do popełnienia błędu i nie trzeba od razu karać w taki sposób. Starosta powinien chwycić za bukiet kwiatów i najzwyczajniej przeprosić swoją poddaną - mówi Grzyb.
Autor: FC / Źródło: Radio Merkury
Źródło zdjęcia głównego: powiatwolsztyn.pl