"Uratował" fotel ze śmietnika. Gdy, już w domu, wcisnął rękę między oparcie a siedzenie, znalazł: listę zakupów, długopis i kartkę. A na niej konkretne postanowienie.
Znalazł go tuż przy śmietnikowej altanie na Żoliborzu. Stał sam. Nikt się nim nie interesował. Stary, peerelowski "uszak". Panu Mariuszowi od razu wpadł w oko. Czegoś takiego właśnie szukał.
- Chciałem mieć duży fotel z porządnym oparciem. Tego najwyraźniej nikt już nie chciał. Może komuś się znudził albo już nie pasował. Zabrałem go do domu – opowiada Mariusz Mikuliński z Warszawy.
"Między oparciem a siedzeniem była taka dziura"
Mebel trzeba było odkurzyć i wyczyścić. Czy to już wszystko? Nie. Na koniec sprzątania pan Mariusz sprawdził jeszcze jedno miejsce.
- Nie wiem, czy pani pamięta, ale w tych starych fotelach, między oparciem a siedzeniem była taka dziura. Jako dziecko wciskałem tam zabawki. A kiedy ratowałem ze śmietnika poprzedni fotel to w tej dziurze znalazłem kartkę owiniętą w szmatę, a na niej dane jakiegoś dłużnika. Dlatego i tym razem starałem się wszystko stamtąd wymieść – wspomina pan Mariusz.
I tym razem się nie zawiódł. Choć pierwsze "trofea" nie zachwycały: długopis i lista zakupów. Trzeba było pogrzebać trochę głębiej. I jest. Kartka, a na niej konkretny plan podpisany tylko "JS".
"Wakacje Bieszczady - postanowione"
Tajemniczy "JS" chciał spędzić wakacje w Bieszczadach. Nie sam. Z jego notatek wynika, że w góry wybierał się z grupą. Ilu osobową? Tego nie wiadomo. Wstępny plan wycieczki zapisał 16 maja 1974 roku. Taka data jest na pogniecionej kartce, którą znalazł pan Mariusz.
"Obejmuje z dniem dzisiejszym obowiązki: planisty grupy, kronikarza, humorysty. Pierwsze zadanie: zakupić 3 grube zeszyty. W terminie 7 dni zestawić listę szczegółową wyposażenia + ewent. uwagi koncepcyjne /wszystko pisemnie/." - napisał "JS".
Co udało się rozplanować? Na kierownika grupy wybrano "Bat`Ku". Wycieczkę zaplanowali na koniec czerwca - połowę lipca 1974 roku. O trasie jaką wybrali nie ma zbyt wielu informacji: Zgorzelec/Eryk/NRD-Bieszczady. Na pewno zależało im, żeby zachować niezależność i "swobodę poruszania się". W drogę mieli ruszyć na motocyklu WSK125. "JS" oszacował nawet, że na 100 kilometrów spalą 3,5 litra paliwa.
"JS" rozpisał też co powinni zabrać. "Przyczepka dwu lub jedno śladowa - wygodny wysoki namiot, materace /śpiwory/UW:motocykl załatwiony".
"Teraz nikt tego nie spisuje na kartkach"
Tak szczegółowo ułożony plan robi wrażenie nawet po 44 latach. Na panu Mariuszu też. On sam na co dzień pracuje w biurze, ale dość często podróżuje. Planu z fotela na razie nie zrealizuje. Ma już swój.
- W tym tygodniu wyjeżdżam do Hiszpanii. Też mam gotowy plan. Tyle, że teraz nikt nie spisuje tego na kartkach. Korzystam z kalendarza "wujka Google'a". Nie trzeba wychodzić z domu, żeby coś ustalić i wszyscy uczestnicy wyjazdu mogą na bieżąco wprowadzać zmiany – tłumaczy.
Ciekawe, czy ekipie, która planowała podbić Bieszczady w 1974 roku też się udało? A może wyjazd nie wypalił, a ambitne plany zostały tylko na kartce wciśniętej w fotel?
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt/i / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Mikuliński