Szef szamotulskiej drogówki został przyłapany na jeździe pod wpływem alkoholu. Mężczyzna był już zawieszony w obowiązkach w związku ze sprawą z września 2013 - jest oskarżony o to, że rozbił wtedy auto na słupie i uciekł z miejsca wypadku. Jego przełożeni zapowiadają, że tym razem zostanie definitywnie wydalony ze służby.
21 stycznia patrol policji drogowej w Szamotułach (Wielkopolska), po anonimowym telefonie, że zawieszony w obowiązkach służbowych szef drogówki Daniel K. może kierować pod wpływem alkoholu, zatrzymał jego samochód do kontroli. Ten jednak odmówił poddania się badaniu alkomatem.
- Policjanci podjęli decyzję o pobraniu krwi mężczyzny. Odwieziono go do szpitala, gdzie pod nadzorem zastępcy komendanta powiatowego i prokuratora, wzięto do badania próbkę krwi. Wynik wykazał, że mężczyzna był pijany, w związku z czym komendant wszczął postępowanie, które ma na celu zwolnienie go ze służby - informuje Sandra Śrama, oficer prasowy szamotulskiej policji.
Ani policja, ani prokuratura nie podają dokładnego wyniku badania na obecność alkoholu w organizmie. Całość dokumentacji została przekazana prokuraturze, która przejęła sprawę.
Żona wzięła winę na siebie
Daniel K. nie po raz pierwszy ma problemy z prawem. We wrześniu 2013 roku jego auto rozbiło się na słupie. Winę za kolizję wzięła na siebie żona policjanta. Prokuratura nie uwierzyła jednak, że to kobieta prowadziła auto. Według śledczych za kierownicą siedział wtedy Daniel K., który później uciekł z miejsca wypadku.
Nie przyznają się do winy
Jak informuje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, w czerwcu 2014 r. do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie.
- W akcie uwzględnione zostały cztery osoby: Daniel K., jego żona oraz dwoje policjantów, którzy zostali wysłani wówczas na miejsce wypadku. Prokuratorzy ustalili, że Daniel K. wykorzystał swoją wiedzę służbową, aby ułatwić swojej żonie wyłudzenie poświadczenia nieprawdy. Pełniąc funkcję naczelnika drogówki, wiedział jak policjanci działają, ile czasu zajmuje im dojechanie na miejsce zdarzenia, czy przesłuchanie świadków. Zadzwonił do żony, poinstruował ją co i jak powinna robić, a następnie oddalił się z miejsca wypadku, aby obserwować go z bezpiecznej odległości - mówi Mazur-Prus.
- Dwojgu policjantów, którzy pełnili wtedy służbę na miejscu wypadku zarzucono niedopełnienie swoich obowiązków - dodaje prokurator.
Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.
Choć sprawa nie została jeszcze wyjaśniona, Daniel K. zdążył w międzyczasie awansować. Ze stanowiska kierownika ruchu drogowego trafił na stołek naczelnika wydziału. Dopiero w kwietniu 2014 r. został zawieszony w obowiązkach.
Od sądu do sądu i z powrotem
Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Szamotułach. Akta nie poleżały jednak długo na biurkach miejscowych sędziów.
- 2 września dokumenty przekazane zostały do sądu w Obornikach. Po ich sprawdzeniu dopatrzono się jednak nieprawidłowości, co sprawiło, że 21 stycznia postanowiono odesłać je z powrotem do Szamotuł - informuje Agnieszka Weichert-Urban z biura prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu.
W związku z atmosferą wokół wypadku z września 2013 r, w marcu 2014 r. na wniosek komendanta wojewódzkiego, z funkcji odwołany został Robert Łuczak, komendant powiatowy szamotulskiej policji, przełożony Daniela K.
Zobacz materiał "Faktów" TVN z marca 2014 roku:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Szamotulski