W środku nocy 12-latek szedł sam drogą. Był tylko w piżamie, "nie było z nim kontaktu"

Z chłopcem nie było żadnego kontaktu
Z chłopcem nie było żadnego kontaktu
Źródło: Google Earth Pro
Był ubrany w piżamę, szedł sam w środku nocy krajową "22". W Strzelcach Krajeńskich 12-letniego chłopca zobaczył kierowca tira. Mężczyzna zatrzymał się i próbował się dowiedzieć czegoś o chłopcu. Nie dostał żadnej odpowiedzi.

O drugiej w nocy 12-letni chłopiec szedł drogą krajową numer 22 w Strzelcach Krajeńskich (woj. lubuskie). Dziecko miało na sobie tylko piżamę i buty.

Dookoła nie było nikogo. Chłopca zauważył kierowca tira.

- Mężczyzna zatrzymał pojazd, wtedy okazało się, że jest to chłopiec, z którym nie ma kontaktu. Czujny kierowca zabrał dziecko ze sobą i zawiózł do najbliższej stacji paliw w Strzelcach Krajeńskich. Tam skontaktował się z dyżurnym policji - poinformował mł. asp. Tomasz Bartos, rzecznik strzeleckiej policji.

Najpierw 12-latka przewieziono do szpitala. Tam zbadał go lekarz. Na szczęście okazało się, że dziecko nie odniosło żadnych poważnych obrażeń. Ale wciąż nie było z nim żadnego kontaktu.

Policjanci zaczęli sami szukać rodziny 12-latka. Sprawą zajęli się dzielnicowi.

- Najlepiej znają teren i okolicznych mieszkańców. Od razu sprawdzili kilka adresów, ale niestety pod żadnym z nich nie mieszkał chłopiec - dodaje Bartos.

Wyszedł z domu, gdy rodzice spali

I wtedy do strzeleckiej komendy zgłosił się mężczyzna, który twierdził, że zaginął jego syn. Z jego relacji wynikało, że dziecko musiało się obudzić, gdy pozostali domownicy już spali. Chłopiec zabrał klucze i po prostu wyszedł. Mężczyzna dodał też, że jego syn jest chory i kontakt może z nim być ograniczony.

Wszystko się zgadzało.

- Mężczyzna był kompletnie zaskoczony, kiedy okazało się, że syn cały i zdrowy czeka na niego w komendzie. Chłopiec, chwilę później wrócił z tatą do domu - mówi rzecznik policji.

Bartos chwali postawę kierowcy, który nie przejechał obok dziecko obojętnie.

- W takich przypadkach kluczowa dla szybkiego odnalezienia jest odpowiednia reakcja rodziny i opiekunów oraz świadków, którzy widząc osoby mogące potrzebować pomocy - mówi Bartos.

Autor: aa / Źródło: TVN24 Poznań

Czytaj także: