W Poznaniu walają się śmieci po osiedlach i pojawia się groźba plagi szczurów. Tymczasem związek nadzorujący wywóz odpadów tonie w długach. Za taki stan rzeczy głową zapłacił dyrektor związku oraz dwóch innych pracowników. A to nie koniec - nowy wiceprezydent zarzuca swojemu poprzednikowi niegospodarność i nielegalne pobieranie dodatkowego wynagrodzenia.
Nowe władze Poznania zapowiadały, że do końca marca nie będzie zwolnień wśród urzędników. W przypadku śmieciowego bałaganu nie mogli jednak być pobłażliwi. Pracę straciło trzech pracowników Związku Międzygminnego Gospodarki Odpadami Aglomeracji Poznańskiej: dyrektor biura Przemysław Gonera, kierownik działu informatycznego Wiesław Rygielski oraz rzecznik prasowy i kierownik działu edukacji Walerian Ignasiak.
Dyrektor w innym świecie
Sterty odpadów straszą z podwórek i osiedlowych śmietników, mieszkańcy bloków i kamienic zaczęli dostrzegać szczury, panoszące się między niewywiezionymi workami. - Pan dyrektor Gonera uważa, że związek działa dobrze, że śmieci wywożone są terminowo, że wszystko jest w należytym porządku. Zdecydowałem się dyscyplinarnie rozwiązać z nim umowę - tłumaczył wiceprezydent Poznania Jakub Jędrzejewski.
GOAP-owi groziła także utrata płynności finansowej, dlatego konieczne było zaciągniecie kredytu na 25 mln złotych. Gonerę zastąpić ma "menedżer spoza branży". Jego nazwisko zostanie ogłoszone w środę.
Kierownik działu informatycznego stracił pracę za błędy w systemie i ryzyko łatwej utraty danych, co może spowodować kolejny chaos w spółce. Wiceprezydent uznał także, że spółce w obecnej sytuacji finansowej nie jest potrzebny rzecznik prasowy - stąd rezygnacja z Waleriana Ignasiaka.
Wiceprezydent na celowniku
Jędrzejewski, który od 30 grudnia jest przewodniczącym zarządu GOAP, zarzuca także działanie na szkodę międzygminnego związku swojemu poprzednikowi – Mirosławowi Kruszyńskiemu. Zastępca Ryszarda Grobelnego oraz jeden z radnych poprzedniej kadencji mieli pobierać wynagrodzenia za udział w posiedzeniach zarządu GOAP-u, tymczasem według opinii prawnej jaką dysponuje miasto, radni i burmistrzowie nie powinni z tego tytułu pobierać wypłat ze spółki. Za jedno posiedzenie GOAP, Kruszyński otrzymywał 800 zł, zaś radny Andrzej Bielerzewski - 600 zł. Spotkań w zeszłym roku było około 60. W sumie więc w dwójkę zainkasowali około 80 tys. złotych. Nowy wiceprezydent już zdążył zrzec się wynagrodzenia.
Jędrzejewski zarzuca też Kruszyńskiemu, że "okradał" Zakład Zagospodarowania Odpadami. Jak? W ubiegłym roku GOAP, za przyzwoleniem byłego wiceprezydenta, nie płacił terminowo tej miejskiej spółce odpowiadającej za wywóz odpadów. Zaległości sięgały nawet 8 miesięcy. W ten sposób ZZO kredytował niegospodarność GOAP.
Pojemniki, naklejki, ważenie i sztywny grafik
ZM GOAP odpowiada za odbiór śmieci w Poznaniu oraz okolicznych gminach. Od początku 2015 roku jest z tym spory problem, który wynika ze zmian w gospodarce śmieciowej miasta.
Skąd takie problemy w Poznaniu? Od nowego roku zmieniły się zasady wywozu śmieci. Przetarg na wywóz śmieci wygrały dwa konsorcja Remondis Sanitech i FB Serwis, które musiały wymienić 130 tys. pojemników.
Zmieniły się jednak nie tylko firmy odbierające odpady ale także zasady ich odbioru. Problemy są m.in. z kodami kreskowymi z adresami, które teraz mają być naklejane na worki na śmieci. Firmy odbierające odpady, mają także obowiązek... zważenia śmieci. Innym kłopotem jest sztywny grafik jaki narzucono firmom. Nawet jeśli mogłyby gdzieś pojechać i załatwić bieżący problem, to nie mogą tego zrobić.
Autor: ib, fc / Źródło: TVN24 Poznań