12 miesięcy, 11 rozpraw, kilkudziesięciu przesłuchanych świadków. I brak jednoznacznych dowodów na to, co stało się z Ewą Tylman nad brzegiem Warty. Adam Z., od 11 miesięcy wolny, we wtorek znów pojawi się w sądzie. I wysłucha co do powiedzenia mają kolejni świadkowie.
Adam Z. milczy w sprawie Ewy Tylman, oskarża za to policjantów. Od lutego zeszłego roku odpowiada z wolnej stopy. I słucha zeznań rodziny Ewy Tylman, swoich sióstr, kolegów i koleżanek z drogerii, ale też samozwańczego detektywa, dwóch więźniów czy "nocnego łowcy" - dostawcy ryb, który w Poznaniu bywał dwa razy w tygodniu i przy okazji podwoził do domów kobiety wracające z imprez.
Od pierwszej rozprawy minął rok. W tym czasie odbyło się 11 rozpraw. I wciąż trudno mówić o tym, żeby sąd był bliżej ustalenia tego, w jaki sposób dziewczyna zginęła i za co powinien odpowiadać Adam Z. - za zabójstwo czy za nieudzielenie pomocy.
Za co odpowie Adam Z.?
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył w styczniu 2017 roku.
Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody.
Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Ale sąd już w lutym zeszłego roku uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu dla oskarżonego Adama Z. - z zabójstwa o zamiarze ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Jeśli dojdzie do takiej zmiany kwalifikacji czynu, groziłyby mu maksymalnie 3 lata więzienia.
Olbrzymie zainteresowanie
Początek procesu elektryzował całą Polskę. Ze względu na olbrzymie zainteresowanie, wybrano największą salę i wydawano wejściówki. Te rozeszły się jak świeże bułeczki. W samym sądzie pierwszą rozprawę śledziło około 160 osób. - To jest szaleństwo - mówił Aleksander Brzozowski, rzecznik prasowy sądu.
Ale podczas pierwszej rozprawy nie dowiedzieliśmy się w zasadzie niczego nowego. Przesłuchany miał być Adam Z., ale ten odmówił składania wyjaśnień. Odczytywano więc protokoły jego wcześniejszych zeznań.
Na kolejnej rozprawie zeznawała trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Oskarżony twierdzi jednak, że policjanci siłą wymuszali na nim zeznania.
Adam Z. wyszedł na wolność
Najwięcej działo się 17 lutego. Wtedy przesłuchiwani byli partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. Ten drugi, podobnie jak oskarżony, twierdził, że policjanci wymuszali na nim zeznania. Sprawę badała zielonogórska prokuratura jednak ani w jednym, ani w drugim przypadku, nie znalazła dowodów na to, by do takiej sytuacji doszło.
Po tej rozprawie sąd zdecydował o wypuszczeniu Adama Z. z aresztu.
Wielu świadków. Co widzieli?
Od tego momentu można mieć wrażenie, że sprawa wyhamowała. Świadkowie, których przesłuchiwano mieli coraz mniej do powiedzenia lub ich wiarygodność była mocno wątpliwa. Tak było w przypadku więźnia, który twierdził, że widział nad Wartą kłótnię Adama i Ewy, a potem moment śmierci dziewczyny. Ale w sądzie zasłaniał się niepamięcią i mieszał wersje zdarzeń. Z kolei homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman.
Niewiele do powiedzenia mieli też kolejni uczestnicy imprezy, po której Ewa Tylman nie wróciła już do domu, czy pracownicy klubów i lokali, w których się bawili.
Teraz, na dwunastej rozprawie, sąd chce przesłuchać 14 świadków.
To kolejni uczestnicy imprezy, pracownik hotelu nad Wartą, który odpowiadał za monitoring, uczestnicy akcji poszukiwawczej w pierwszych dniach po zaginięciu Ewy Tylman czy kolejni pracownicy biura Krzysztofa Rutkowskiego. Sąd zamierza nawet przesłuchać koleżankę kobiety, która znalazła dowód osobisty Ewy Tylman czy mężczyznę, do którego przez przypadek zadzwonił feralnej nocy Adam Z. Ponadto na rozprawę wezwano koleżankę Adama Z., właściciela sklepu z maskami przy ulicy Mostowej w Poznaniu oraz rodziców Adama Z. Ci ostatni jednak narzekają na problemy ze zdrowiem i prawdopodobnie nie dotrą do sądu.
Zobacz, co działo się na wcześniejszych rozprawach:
1) Adam Z. odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
2) Zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
3) Zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznania Dominika M., partnera Adama, zostały utajnione. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
4) Przesłuchano szwagra Adama Z. i jego trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Siostrom mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką, oraz skarżył się na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej.
5) Sąd przesłuchał uczestników imprezy, którzy opowiadali o "ostrym piciu" podczas tamtej nocy. W trakcie rozprawy sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki, śmiał się na sali.
6) Zeznania składali "koledzy spod celi" Adama Z. Homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony temu zaprzeczył i przekonywał, że Kacper Ch. kłamie, bo "dał mu kosza". Drugi z osadzonych przesłuchany był za zamkniętymi drzwiami. Sąd przesłuchał także ojca dziewczyny oraz jej brata.
7) Przesłuchiwany był m.in. Krzysztof Rutkowski. Były detektyw włączył się w akcję poszukiwania Ewy Tylman trzy dni po jej zaginięciu. Jak się okazało, w pewnym momencie podejrzewał nawet brata Ewy Tylman o udział w sprawie. - Jego (Rutkowskiego) zatrudnienie to był nasz największy błąd - podsumował po rozprawie Piotr Tylman.
8) Przesłuchano 5 świadków. Najważniejsza informacja to podważenie zeznań Pawła P., który twierdził, że Adam Z. przyznał mu się na spacerze w areszcie do zabójstwa.
9) Zeznawał m.in. świadek, który w maju napisał do prokuratury, że widział nad Wartą dwie kłócące się osoby. Przyjechał do sądu konwojem, prosto z aresztu śledczego w Śremie. Jak mówił, trafił tam za przywłaszczenie. Przed sądem zasłaniał się niepamięcią i mieszał wersje zdarzeń. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jego zeznania trudno uznać za wiarygodne.
10) Sąd przesłuchał siedmiu świadków. Wśród nich znaleźli się współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego, mężczyzna, który szedł za Adamem Z. i Ewą Tylman oraz właściciele i pracownicy lokali, w których wcześniej para się bawiła. Po rozprawie ojciec Ewy Tylman tłumaczył, że w aktach sprawy nie ma monitoringu, na którym mieli być widoczni Adam i Ewa. Według niego, para miała znajdować się w innym miejscu, niż wynika to z ustaleń śledczych. Zarzut ten oddala prokuratura.
11) Przesłuchano m.in. pracownice stacji paliw, na której był Adam Z. i mężczyznę, którego feralnej nocy w pobliżu mostu św. Rocha nagrały kamery monitoringu jak nawraca dostawczakiem przy moście św. Rocha. Zeznawał też mężczyzna, który widział upadających Adama i Ewę na ulicy Wrocławskiej i pytał ich czy w czymś może im pomóc. - Żona powiedziała mi 11 grudnia, że szuka mnie cała Polska. Rozpoznałem się na nagraniach monitoringu - zeznawał.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24