Nie napisał czułego smsa z emotikonką całusa. Nie zaczepił jej na Facebooku. Na Instagramie wspólnego zdjęcia z romantycznymi hasztagami brak. Adeczek nie mógł tego wszystkiego zrobić, bo ponad sto lat temu nie było internetu. Mógł jednak napisać długi list, o który tak prosiła go Hanka. On wysłał pocztówkę. Ona też, ale taką z litanią życzeń i gorzkimi żalami. Przeczytaj.
Na jednej stronie tłumy plażowiczów w piżamach i sopockie łazienki. Na drugiej pozdrowienia i "gorzkie żale" do pewnego Adeczka.
Muzeum Sopotu opublikowało pocztówkę, którą w 1914 roku wysłała dziewczyna/kobieta o imieniu Hanka do "Wielmożnego Pana Andrzeja Ostrowskiego z Warszawy".
Adresatce musiało bardzo zależeć na nadawcy. Na wyznaczonym miejscu, w 92 słowach zawarła pozdrowienia, żądania i "gorzkie żale".
Drogi Adeczku! Dlaczego tak obojętnie i sucho do mnie piszesz, widocznie już zapomniałeś o mnie. Żebyś wiedział jak mąż p. Haliny napisał nie kartę tylko list i jaki. Ja cię również prosiłam o listy nie o karty. Co robiłeś w niedzielę wieczór? My tu prowadzimy klasztor nie życie. A co do mieszkania to ci opowiem jak wrócę. Adres do Klein dobry jest. Jeżeli już zobojętniałeś dla mnie to ja zaraz wracam. Tak się zmartwiłam tymi kartami że ani jem ani śpię. Popraw się i nie zadawaj się z samemi dziewczynami. Ściskam Hanka.
O tajemniczej Hance wiadomo tylko tyle, że w 1914 roku wypoczywała w Sopocie. I że kartka, którą wysłała do Andrzeja Ostrowskiego, pieszczotliwie nazywanego Adeczkiem miała dotrzeć do Warszawy na ul. Zakroczymską.
- W swoich zbiorach mamy wiele pocztówek i listów. Ta rzeczywiście trochę się wyróżnia. Widać, że autorka była bardzo rozemocjonowana. Być może dlatego treść tej kartki jest z jednej strony wzruszająca, a z drugiej trochę zabawna. Niestety nie wiemy, kim była ta kobieta i jak potoczyła się dalej jej relacja z Adeczkiem - mówi Karolina Babicz-Kaczmarek, dyrektor Muzeum Sopotu.
"Byłoby łatwiej gdyby dodała emotikonki"
"Mijają stulecia, a kobiety ciągle nie jedzą i nie śpią" - skomentowała zdjęcie pocztówki jedna z internautek.
- Wiadomość Hanki wcale nie różni się od tych współczesnych. Widać, że autorką targały silne emocje. Co prawda pani nie pisze tego wszystkiego na Facebooku czy Instagramie tylko na pocztówce, ale zauważmy, że tę też mogło przeczytać wiele osób: pani z pocztowego okienka czy listonosz. Teraz pewnie ktoś by to utrwalił. Może byłby to materiał na mema? - mówi dr Magdalena Kamińska, medioznawca z Instytut Kulturoznawstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Jest jeszcze coś czego Hanka nie umieściła. "Buźki", czy jak kto woli: emotikonki.
- Czytając treść tej pocztówki da się wyczuć, że to jedno wielkie kłębowisko emocji. Pewnie byłoby łatwiej to wszystko zinterpretować, gdyby Hanka, tak jak my teraz, dodała po prostu kilka emotikonek - zauważa dr Kamińska.
Kartka kończy się krótkim zwrotem "Ściskam, Hanka."
Według słownika języka polskiego po podpisie nie powinno się stawiać kropki. Niewykluczone, że Hanka chciała zaakcentować swoje wzburzenie.
To "kropka nienawiści" sprzed stu lat?
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: Aleksandra Arendt-Czekała / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Muzeum Sopotu