Dożywocie grozi trzem mężczyznom, oskarżonym o brutalne zabójstwo Patryka R. Chłopak został zabity, bo nie zapłacił 1500 złotych za wybite szyby. W lutym ubiegłego roku zwłoki mężczyzny odnaleziono zakopane w lesie. Ruszył proces w tej sprawie.
Historia tego morderstwa zaczęła się od zdarzenia, nie mającego nic wspólnego z finalnym rozwiązaniem. Mieszkający w Sierakowie R. 17 lutego pokłócił się ze swoją rodziną. Ciotka wyrzuciła go z domu. Nie wiadomo, o co poszło. Tylko że od tamtego czasu Patryk nie dawał już znaku życia. Jego telefon nie odpowiadał, znajomi ani reszta rodziny nic nie wiedzieli.
Tajemnicze zaginięcie
Zaniepokojona tym milczeniem ciotka zgłosiła 21 lutego zaginięcie członka swojej rodziny. Policja od razu zaczęła poszukiwania od sprawdzenia, z kim przez te kilka dni 26-latek mógł się widzieć. Kilkanaście dni funkcjonariusze szukali punktu zaczepienia, aż trafili na Piotra D.
Już na początku marca zebrane dowody wskazywały na uprowadzenie Patryka. 7 marca jasne było, że młody mężczyzna został zamordowany.
Zabić go mieli bracia
O brutalne morderstwo Prokuratura Rejonowa w Szamotułach oskarżyła Piotra D., oraz braci - Mateusza D. i Tomasza D. Według śledczych działali oni ze szczególnym okrucieństwem, o czym świadczyć miały m.in. narzędzia, jakich użyli, wielokrotność i siła zadawanych ciosów, a także rozmiar cierpień, jakich w trakcie bicia doznał pokrzywdzony. Oskarżeni przesłuchiwani w śledztwie najpierw przyznali się do zarzucanej im zbrodni, potem to odwołali.
Śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Szamotułach wykazało, że mężczyźni podstępem sprowadzili pokrzywdzonego w wybrane wcześniej, położone z dala od zabudowań miejsce. Następnie bili go, kopali, uderzali kijami - także bejsbolowym - i innymi przedmiotami. Patrykowi R. zadawano ciosy przede wszystkim w okolice głowy, krtani, ramion. Mężczyzna zmarł wskutek rozległych, zewnętrznych i wewnętrznych obrażeń. Następnie oskarżeni mieli przewieźć zwłoki Patryka R. do lasu i zakopać.
Motywem ich działań miał być wcześniejszy konflikt o wybite szyby. Patryk R. nie zapłacił za nie - oskarżeni oczekiwali od niego 1,5 tysiąca złotych.
"Oni zemścili się za te okna"
W czwartek sąd rozpoczął proces i słuchał wyjaśnień oskarżonych.
Piotr D., we wcześniejszych zeznaniach przytoczonych przez sąd, szczegółowo opisywał kulisy zbrodni. To właśnie on w toku śledztwa wskazał miejsce zakopania zwłok Patryka R.
Jak mówił Piotr D., dwóch pozostałych oskarżonych zna ze szkoły, zaś Patryka R. znał z widzenia. Mówił, że bracia mieli konflikty z Patrykiem. Tłumaczył, że w dniu, kiedy doszło do morderstwa, przywiózł Patryka nad okoliczne stawy na prośbę braci D.
- Oni zemścili się za te okna - podkreślił w sądzie Piotr D.
"Zatłukli Patryka w moim samochodzie"
Bracia D. mieli bić Patryka R. już w samochodzie. Bili go po głowie, także kijami bejsbolowymi i innymi narzędziami. - Można powiedzieć, że oni zatłukli Patryka w moim samochodzie. Bili go bez żadnego słowa, Patryk krzyczał, a ja się nie odzywałem (...) Potem, po tych uderzeniach, Patryk przestał się ruszać - zeznawał Piotr D.
Oskarżony mówił też, że w pewnym momencie wraz z Mateuszem D. widząc, w jakim stanie jest Patryk, chcieli go zawieźć do szpitala. - Próbowaliśmy odciągnąć Tomka, ale on nas nie słuchał, nie reagował. Wziął kij bejsbolowy i zaczął uderzać Patryka w krtań - powiedział. To właśnie te ciosy miały bezpośrednio doprowadzić do śmierci mężczyzny.
Zakopali zwłoki, posadzili mech i drzewka
Po tym zdarzeniu, już dwoma samochodami, pojechali na skraj lasu. Ciało przewieźli w bagażniku. - Bracia mieli rękawiczki na rękach, ciągnęli Patryka w kierunku wzgórza lasu. Mieli ze sobą kilof i dwie łopaty. Kilofem wzruszyli zmarzniętą ziemię i kopali dół - mówił.
Dodał, że wcześniej Tomek mówił mu, że "chce zlikwidować Patryka". Ale nie wierzył, że te słowa wypowiada poważnie.
Piotr D. zaznaczył też, że bał się braci. W chwili zbrodni też miał być przez nich zastraszany. Mieli mu mówić, że jeżeli nie pomoże im kopać dołu, to sam do niego trafi. Piotr D. podkreślał również, że on sam nie zadał Patrykowi żadnego ciosu.
Następnego dnia po morderstwie oskarżeni mieli pojechać do lasu i zatrzeć ślady - w miejscu zakopania zwłok zasadzili mech i drzewka.
Grozi im dożywocie
W czwartek sąd odtworzył także zapis eksperymentu procesowego, jaki został przeprowadzony 8 marca ubiegłego roku.
Wszystkim trzem oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Autor: FC/gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga TVN