Strażacy uratowali rowerzystę, który wjechał na zamarzniętą taflę jeziora w Róży (woj. wielkopolskie). Kiedy ratownicy pojawili się na miejscu, mężczyzna ostatkiem sił trzymał się lodu. - To było skrajnie nieodpowiedzialne. Wejście na niepewny lód to igranie ze śmiercią - mówią strażacy.
Wjechał rowerem na zamarznięte jezioro w Róży (woj. wielkopolskie). Lód nie wytrzymał i pękł. Rowerzysta wpadł do zimnej wody.
Miał sporo szczęścia, bo ktoś go zauważył i wezwał pomoc.
- Dyżurny straży pożarnej w Słupcy wysłał niezwłocznie na miejsce cztery zastępy straży pożarnej wyposażone w sprzęt do ratownictwa lodowego - poinformował Marcin Nachowiak ze słupeckiej straży pożarnej.
Na wszelki wypadek nad jezioro pojechała też specjalistyczna grupa ratownictwa wodno-nurkowego z Konina.
"Ostatkiem sił trzymał się lodu"
- Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że mężczyzna jest przytomny i znajduje się w wodzie. Był bardzo przemęczony i ostatkiem sił trzymał się lodu - mówi Nachowiak.
Czasu było mało. Żeby dostać się do poszkodowanego, strażacy musieli użyć sań lodowych. Na szczęście szybko dotarli do mężczyzny. Wyciągnęli go z wody i na saniach lodowych przetransportowali na brzeg. - Przekazaliśmy poszkodowanego medykom, którzy go przebadali i udzielili mu pierwszej pomocy. Potem mężczyznę odwieziono do domu. Z kolei strażacy wydobyli jeszcze z wody rower i torbę mężczyzny - opowiada rzecznik straży pożarnej.
Trochę rozwagi
Nie wiadomo, dlaczego mężczyzna wjechał na taflę lodu. Od kilku dni jest odwilż. Nawet jeśli gdzieś jeszcze zachował się lód, trudno określić, jaka jest jego grubość. - To była skrajna nieodpowiedzialność i igranie ze śmiercią. Na szczęście strażacy dotarli do niego na czas i udało się go uratować - podkreśla Nachowiak i apeluje o rozwagę.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa//ec / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: PSP Słupca