Ratownik medyczny został pobity podczas interwencji przez mężczyznę, do którego przyjechała pomoc. Karetkę wezwali jego rodzice. Przypuszczali, że syn może być pod wpływem dopalaczy.
Cała sytuacja rozegrała się w sobotę około godziny 6 w miejscowości Wysoka pod Gorzowem Wielkopolskim. Tam rodzice zaniepokojeni zachowaniem syna wezwali pogotowie. Jak przypuszczali, chłopak mógł być pod wpływem środków odurzających.
- Na początku mężczyzna grzecznie chciał iść do karetki pogotowia, a ratownicy jechać do Gorzowa, by tam przebadać tego człowieka i stwierdzić, czy faktycznie jego zdrowiu czy życiu nic nie zagraża - mówi Marcin Maludy z lubuskiej policji.
Nie pozwolili mu zapalić
Wtedy chłopak chciał zapalić papierosa. Nie pozwoliła mu na to załoga karetki. - Nie wiedzieli, czy w środku znajduje się tytoń czy inne środki odurzające - tłumaczy Maludy.
To rozwścieczyło mężczyznę. - Bardzo silnie odepchnął na futrynę ratownika medycznego. Ten upadł na nią i doznał urazu ręki i bolesnego urazu klatki piersiowej. Trafił do szpitala, gdzie przeszedł szczegółowe badania. Czekamy na opinię odnośnie do uszczerbku na zdrowiu. Ta osoba złożyła już zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa - naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego - wyjaśnia Maludy.
Policja bada sprawę
Mężczyźnie grożą teraz nawet trzy lata więzienia. Ostatecznie został zabrany do szpitala, gdzie pozwolił na przeprowadzenie podstawowych badań. W momencie ataku na ratownika medycznego był trzeźwy. - Został wezwany do stawienia się na komendzie policji w celu złożenia obszernych wyjaśnień. Przeprowadzimy też szereg innych czynności w tej sprawie. Staramy się dotrzeć do rodziny i znajomych tego mężczyzny, tak, aby tą sytuację do końca wyjaśnić - kończy Maludy.
Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: | TVN24