Gdy Wadim Tyszkiewicz zauważył jak mijający go kierowca potrącił rowerzystę i nie zatrzymując się zaczął uciekać, nie zastanawiał się długo. Dogonił i zatrzymał sprawcę wypadku. Jak się okazało, uciekający kierowca miał we krwi 2.6 promila alkoholu. Dziś przedstawiono mu zarzuty.
Jak się okazało, rowerzysta zginął na miejscu. Prezydent Tyszkiewicz postanowił wyrazić swój szok, żal i oburzenie w długim wpisie na portalu społecznościowym. Nie szczędził tam mocnych i emocjonalnych słów, nazywając kierowcę "bydlakiem", "mordercą" i "pijakiem".
Mimo szoku, Tyszkiewicz zdołał jednak ruszyć za kierowcą i kilkaset metrów dalej zatrzymać go oraz obezwładnić. Sprawca wypadku trafił do aresztu.
Jechał z synem
Wadim Tyszkiewicz, jak mówi, zdziwił się jeszcze bardziej, gdy okazało się, iż obok pijanego kierowcy siedział jego trzeźwy, 18-letni syn.
- Uderzenie nastąpiło właśnie od strony syna. Jak nie jeden to drugi powinien być świadomy tego co się dzieje. Moja żona chwyciła go wręcz za ramiona i spytała, jak mógł pozwolić ojcu prowadzić. Wtedy się rozpłakał. Jego ojciec natomiast zaczął nas straszyć, że poniesiemy konsekwencje tego że się go czepiamy. Nie widział w swoim zachowaniu nic złego - relacjonuje w rozmowie z tvn24 Wadim Tyszkiewicz.
W połowie się przyznaje
Sprawą kierowcy zajmuje się teraz Prokuratura Rejonowa w Nowym Tomyślu. Przedstawiono mu już zarzut spowodowania wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Zdecydowano też o 3 miesięcznym areszcie. Sam oskarżony tylko połowicznie przyznaje się do zarzucanym mu czynów.
- Częściowo przyznał się do przedstawionych zarzutów a częściowo je zakwestionował. Nie zaprzeczał, że był nietrzeźwy, nie zgodził się jednak z tym, że wyprzedzał w miejscu absolutnie do tego nie przeznaczonym, czyli na podwójnej linii ciągłej na zakręcie drogi- mówi Karol Talaga z Prokuratury Rejonowej W Nowym Tomyślu.
Sprawcy wypadku grozi do 8 lat więzienia.
Przeczytaj emocjonalny wpis Wadima Tyszkiewicza :
Widziałem śmierć. Wczoraj wieczorem na moich oczach pijany kierowca Golfa zamordował młodego rowerzystę. Ciągle jestem w szoku. Zastanawiałem się czy napisać o tym na Facebooku. Zdecydowałem się na to, żeby zaapelować do wszystkich kierowców: BŁAGAM WAS nie siadajcie za kierownicę będąc pod wpływem alkoholu czy narkotyków. Może mój apel dotrze do kogoś i może uratuję przez to choć jedno ludzkie życie. Wydawało mi się, że po tragicznych wypadkach z ostatnich miesięcy z udziałem pijanych kierowców, już nikt o zdrowych zmysłach nie zasiądzie za kierownicę. Myliłem się. Pijany bydlak pozbawił w ułamku sekund życia dwudziestokilkuletniego chłopaka. Widok był przerażający. Na łuku drogi, na podwójnej ciągłej Golf prowadzony przez pijaka z dużą prędkością wyprzedził ze dwa auta za mną, mnie i dwa auta przede mną i mieszcząc się ledwo z nadjeżdżającym autem z nad przeciwka zmiótł rowerzystę jadącego poboczem, który jak z katapulty wyleciał w powietrze na kilka metrów w górę i runął martwy na ziemię. A ten bydlak w nowiuteńkim Golfie zaczął uciekać. Kilka aut się zatrzymało i ludzie pobiegli do ofiary, ja zadzwoniłem pod 112 i ruszyłem w pogoń za zabójcą, którego zatrzymałem kilkaset metrów dalej. Facet był kompletnie pijany, a jako pasażer jechał z nim 18-sto letni syn. Sprawca wypadku wysiadł z auta na chwiejnych nogach zdziwiony co ja od niego chcę. Nie pojmuję jak 18-sto letni, w końcu już dorosły chłopak, mógł pozwolić zasiąść pijanemu ojcu za kierownicę i na tak brawurową jazdę? Morderca był agresywny i musiałem go obezwładnić aż do przyjazdu Policji. Wróciłem na miejsce wypadku i modliłem się, żeby młody chłopak przeżył. Niestety kiedy zobaczyłem przerwanie reanimacji i czarny worek, wpadłem w histerię z której nie mogę się otrząsnąć. W ułamku sekund młode życie uleciało przez pijanego bydlaka, który mam nadzieję, że co najmniej przez 12 lat będzie gnił w więzieniu. Jego syn płakał i był rozdygotany. Będzie miał też ustawione życie na tory, na których nikomu nie życzę się znaleźć. Choć już minęło od zdarzenia kilkanaście godzin jestem w szoku. Do godziny 24 zeznawałem w Prokuraturze. Nie zmrużyłem oka. Do tej pory trzęsą się mi ręce i nogi mam jak z waty. Wydawało mi się, że jestem twardy i nie będę płakał. Myliłem się. Stało się. Niech ten mój wpis będzie przestrogą dla tych, którym zdarzyło się usiąść po jednym piwku do samochodu. Ułamki sekund mogą zabrać życie komuś niewinnemu i nam. Niech Pan Bóg weźmie pod opiekę tego niewinnego młodego rowerzystę, który jest już gdzieś w niebiosach. Pokój jego duszy.
Zobacz materiał Faktów TVN :
Autor: kk/kv / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań