Najpierw usłyszeli krzyk, potem zobaczyli mężczyznę z nieprzytomnym dzieckiem na rękach - tak było nad jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu. Ratownicy WOPR szybko wciągnęli siedmiolatka na pomost. Zaczęła się walka o jego życie. Chłopiec był pod opieką babci, która poszła na chwilę do toalety.
"Moment nieuwagi może doprowadzić do tragedii" - przypominają ratownicy wielkopolskiego WOPR. Przekonali się o tym wypoczywający nad jeziorem Strzeszyńskim w Poznaniu. W środę około godziny 13.50 dyżurujący tam ratownicy WOPR usłyszeli krzyk dobiegający spoza strzeżonego kąpieliska. Jeden z ratowników obrócił się i zobaczył, że niedaleko mężczyzna wyciąga z wody nieprzytomne dziecko.
- Po przejęciu dziecka od mężczyzny, ratownicy wyjęli chłopca na pomost i niezwłocznie przystąpili do resuscytacji krążeniowo-oddechowej. Przed przybyciem służb, razem z ratownikami WOPR, akcje prowadził ratownik medyczny, który w czasie wolnym wypoczywał nad jeziorem - powiedział tvn24.pl Krystian Lach, koordynator WOPR na kąpieliskach nad poznańskimi jeziorami.
Dziecko przewieziono do szpitala
Resuscytację prowadzono przez pięć minut. Po tym czasie chłopiec odzyskał własny oddech. - Dziecko po wyciągnięciu z wody było nieprzytomne, ale na szczęście udało się przywrócić mu funkcje życiowe. 7-latka przewieziono do szpitala - przekazał mł. asp. Łukasz Kędziora, z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
W działania zaangażowało się wiele służb: policja, ZRM WOPR oraz straż pożarna. - Ogromne podziękowania dla tego ratownika medycznego, który pomagał w tej trudnej sytuacji. To pokazuje, że ratownikiem zawsze się jest, a nie się bywa - dodaje koordynator kąpieliska.
Chłopiec był pod opieką babci
Tym razem udało się uratować 7-latka. - Z tego, co udało nam się dowiedzieć chłopiec był pod opieką babci, ale w chwili zdarzenia nie było jej przy nim. Kobieta oddaliła się na chwilę, żeby skorzystać z toalety. Jak widać, dziecka nie można spuścić z oczu nawet na moment. Regulamin kąpieliska wskazuje, że dzieci do 12. roku życia muszą być pod stałą opieką. Woda to jest żywioł, który co roku pozbawia życia nawet 400 osób w Polsce. Miejmy to na uwadze - wskazuje Lach.
Ratownicy WOPR nieustannie apelują o to, by rodzice i opiekunowie mieli swoje pociechy zawsze pod stałą obserwacją. Zwłaszcza, gdy znajdują się na plaży lub bezpośrednio w wodzie.
W lipcu tylko jeden dzień, w którym nikt nie utonął
Obecnie mamy w Polsce do czynienia z czarną serią utonięć. Tylko w lipcu utopiło się już 18 osób. Jest 11 lipca, a jedynie jednego dnia nikt nie stracił życia w wodzie. W czerwcu utonęły 52 osoby.
Z wstępnych statystyk wynika, że w większości ofiarami utonięć były osoby dorosłe, jednak w kilkunastu zanotowanych przypadkach ofiarami były dzieci. Najwięcej utonięć zanotowano w województwach: warmińsko-mazurskim, pomorskim i mazowieckim.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: POSIR