Dzikie wysypisko śmieci zniknęło z prywatnej działki w poznańskiej dzielnicy Nowe Miasto. Na całym terenie zalegały między innymi części samochodowe, płyty wiórowe i beczki. Osoba odpowiedzialna za ten stan rzeczy została namierzona przez straż miejską. Mężczyzna - dzierżawca terenu - został ukarany, a na działce panuje już porządek.
"Bajzel na kółkach - można powiedzieć po poznańsku..." - tak poznańscy strażnicy miejscy podsumowali widok, jaki zastali na prywatnej działce przy ulicy Sokalskiej na Nowym Mieście w Poznaniu. Na praktycznie całym terenie rozsypane były śmieci: części samochodowe, mauzery na wodę, opony, pojemniki po płynach samochodowych, płyty wiórowe, beczki...
Jak informuje Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej, działkę skontrolowano pod kątem "zaniedbań porządkowych w zakresie składowania odpadów i prowadzenia nieprawidłowej gospodarki w zakresie usuwania nieczystości płynnych". W efekcie "funkcjonariusz podjął czynności zmierzające do ustalenia i ukarania dzierżawcy działki" - wyjaśnia Piwecki.
Wysprzątał wszystko
- Mężczyzna nie umiał wyjaśnić swojego postępowania, czego wynikiem było powstanie dzikiego wysypiska śmieci. Strażnik nałożył na niego mandaty karne oraz nakazał dostarczenie rachunku za utylizację śmieci oraz przedstawienie umowy i rachunku za wywóz nieczystości ciekłych - mówi Piwecki.
Kary przyniosły efekt - działka jest już wysprzątana.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Poznaniu