Wysepka dla pieszych w miejscu dawnego pasa ruchu. To najważniejsza zmiana po przebudowie skrzyżowania ulic Hetmańskiej i Dmowskiego w Poznaniu. Ponad rok temu pod kołami tramwaju zginął w tym miejscu ośmioletni chłopiec.
Długo wyczekiwana przez mieszkańców Łazarza przebudowa skrzyżowania ulic Hetmańskiej i Dmowskiego w Poznaniu ruszyła pod koniec lipca. Po dwóch miesiącach prace dobiegły końca. Jak zapewnia Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu, piesi, a szczególnie dzieci, mogą czuć się teraz bezpieczniej przy przechodzeniu przez jezdnie ulicy Hetmańskiej.
- Na przebudowanym skrzyżowaniu wprowadzonych zostało kilka zmian. Najważniejszą z nich jest wysepka dla pieszych powstała w miejscu dawnego pasa ruchu położonego przy torowisku od strony Górczyna. Piesi, którzy nie zdążą przejść przez całą jezdnię ulicy Hetmańskiej na jednym cyklu świateł, mogą bezpieczniej oczekiwać na zielone - wyjaśnia Agata Kaniewska z Zarządu Dróg Miejskich w Poznaniu.
To niejedyna poprawka. Zmieniono też układ skrzyżowania na skrętach, dzięki czemu kierowcy lepiej widzą pieszych, a piesi łatwiej mogą dostrzec nadjeżdżające samochody.
Wydłużono także wyspy rozdzielające pasy jezdni na ulicy Dmowskiego., co także ma poprawić bezpieczeństwo pieszych.
Dodatkowo w ramach inwestycji po północnej części skrzyżowania ułożony został nowy chodnik. Na część jezdni ułożono nową nawierzchnię.
Tymczasowe zmiany po wypadku
Głównym założeniem przebudowy skrzyżowania było zwiększenie bezpieczeństwa pieszych. To doraźnie poprawiono krótko po wypadku z czerwca zeszłego roku, gdy pod kołami tramwaju zginął 8-letni Jaś. Wówczas wygrodzono jeden z trzech pasów jezdni - lewoskręt z ulicy Hetmańskiej w Łazarską część ulicy Dmowskiego. Wstrzymano też tak zwaną "zieloną falę" dla tramwajów. Dzięki temu nie dochodziło już do sytuacji, w której pieszy może utknąć na mającej jedynie około 1,5 metra szerokości wysepce między torowiskiem a jezdnią. Zdaniem mieszkańców Łazarza, chłopiec mógł znaleźć się właśnie w takiej sytuacji i w obawie, że zostanie potrącony przez jadące za jego plecami samochody, wszedł na torowisko.
Dzieci blokowały drogę
To ważne, bo właśnie przez przejście dla pieszych przez ulicę Hetmańską na wysokości ulicy Dmowskiego prowadzi droga, którą dzieci pokonują do pobliskiej szkoły podstawowej.
Już trzy lata temu, po innym wypadku z udziałem uczniów, rodzice ze Szkoły Podstawowej nr 77 wnioskowali o poprawę bezpieczeństwa na tej krzyżówce.
Po wypadku, w którym zginął Jaś, jego koledzy i koleżanki protestowali przeciwko brakowi działań związanych z poprawą bezpieczeństwa. Uczniowie dwóch szkół podstawowych nr 26 i 77 z poznańskiego Łazarza pojawili się na ulicy Hetmańskiej z transparentami: "Pierwszeństwo dla pieszych, nie dla tramwaju", "Idę do szkoły", "Zwolnij, chcę żyć", "Uwaga szkoła!", "Chcę bezpiecznej drogi do szkoły" i zablokowali przejście dla pieszych.
Tragedia sprzed roku
Do tragicznego wypadku doszło 5 czerwca 2019 roku. Jaś przechodził przez przejście dla pieszych na ulicy Hetmańskiej, na wysokości skrzyżowania z Dmowskiego. To jedna z najbardziej ruchliwych arterii w Poznaniu . W miejscu, gdzie doszło do wypadku, miała wtedy trzy pasy w kierunku Wildy i dwa w kierunku Grunwaldu. Pomiędzy nimi znajduje się torowisko tramwajowe.
Według ustaleń śledczych, chłopiec wbiegł pod koła tramwaju linii numer 1, jadącego w stronę Franowa.
- Staliśmy na światłach. Usłyszałem tylko huk, wtedy obróciłem głowę i widziałem, jak dziecko leci - mówił motocyklista, który był świadkiem zdarzenia. Tramwaj po uderzeniu w chłopca przejechał przez całe skrzyżowane. Zatrzymał się kilkanaście metrów dalej.
Pierwsze ustalenia mówiły, że chłopiec znajdował się na przejściu dla pieszych, jednak wszedł na nie na czerwonym świetle. Śledczy informowali też, że tramwaj miał sygnał "droga wolna" na sygnalizatorze dla tramwajów. W trakcie śledztwa okazało się jednak, że było inaczej - przed samym wjazdem na przejście tramwaj miał już sygnał zabraniający wjazdu. Świadczy o tym nagranie z kamery monitoringu zamontowanej w tramwaju.
Motornicza skazana
Do wypadku - jak ustalono - doszło w momencie, kiedy dla tramwajów zdążył zapalić się sygnał zabraniający wjazdu, a na przejściu dla pieszych nie zdążyło się jeszcze włączyć zielone światło. Motorniczą, Annę M. przesłuchano dopiero w lipcu. Wcześniej nie pozwalał na to jej stan zdrowia - przez kilka tygodni przebywała w szpitalu, gdzie udzielana jej była pomoc psychologiczna. Kobieta usłyszała wtedy zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Przyznała się jedynie do potrącenia chłopca, nie wypowiadała się w kwestii swojej winy. Za spowodowanie śmiertelnego wypadku 27-latce groziło osiem lat więzienia.
28 stycznia poznański sąd skazał motorniczą, która potrąciła Jasia. Kobieta dobrowolne poddała się karze roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Musi też zapłacić 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia rodzicom chłopca. Ponadto sąd orzekł wobec niej roczny zakaz prowadzenia tramwajów oraz konieczność pisemnego informowania sądu co pół roku o przebiegu trzyletniego okresu próby.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: ZDM Poznań