Jak może się skończyć zabawa zapałkami, dlaczego skwierczącego na patelni tłuszczu nie polewać wodą. To wszystko dzieci i dorośli mogą zobaczyć w nowym symulatorze pożarów. To naszpikowane elektroniką urządzenie przypomina domek dla lalek. Będzie służyło strażakom podczas lekcji z najmłodszymi. Unikatowe urządzenie stworzyła poznańska firma.
Mobilny symulator zagrożeń pożarowych domu jednorodzinnego jest autorskim projektem wielkopolskich strażaków i poznańskiej spółki. Będzie służył do demonstracji zagrożeń pożarowych głównie w placówkach oświatowych. Na trzech kondygnacjach budynku, wykonanego w skali 1:12 znajduje się kilka realistycznie umeblowanych i wyposażonych pomieszczeń. W instalacji można zasymulować wszelkie możliwe zagrożenia, mogące zaistnieć w kuchni, łazience, pokoju dziecięcym, w sypialni, salonie czy kotłowni.
Premierowa prezentacja symulatora odbyła się we wtorek podczas Międzynarodowych Targów Ochrony Środowiska Pol-Eco System.
"Jest naszpikowany elektroniką"
- Tylko z pozoru wygląda to jak domek dla lalek, w rzeczywistości to inteligentny budynek, naszpikowany elektroniką, komputerami, oprogramowaniem. Całe to skomplikowanie służy prostej sprawie: temu, by nauczyć najmłodszych, jak zachować się w domu, czego nie robić i jak reagować na zagrożenie – powiedział w imieniu firmy, która stworzyła symulator Mikołaj Sobczak. Przedstawiciel firmy nie chciał mówić o kosztach całej konstrukcji. Przyznał, że prace nad symulatorem trwały kilka miesięcy. - Tu jest dym, tu są światła, dźwięki - wszystko wygląda bardzo realnie. W domu jest cała rodzina: jest tata, jest mama, której w kąpieli grozi czad z junkersa i leżąca na wannie suszarka. Jest też babcia, która siedzi na łóżku w sypialni i, niestety, pali papierosa. Mamy tu wiele różnych rodzajów zagrożeń – są nawet rowery na klatce schodowej, które blokują drogę ucieczki – powiedział Sobczak.
Pożar przez aplikację
Sterowanie symulatorem odbywa się za pomocą aplikacji. W poszczególnych pomieszczeniach zainstalowane są kamery, które umożliwiają podgląd rozwoju zdarzenia. - Możemy zasymulować np. pożar w kuchni: zapali się tłuszcz, zapalą szafki, cała kuchnia będzie płonąć. Dym przedostanie się na klatkę schodową, pożar będzie zagrażał innym pomieszczeniom. Scenariusze, sekwencje, jakie możemy tu ułożyć są dowolne. Dzięki temu w trakcie pokazu można zaprezentować i omówić bardzo różne sytuacje – powiedział Sobczak. Rzecznik prasowy wielkopolskich strażaków Sławomir Brandt przyznał, że cała instalacja pozwala w atrakcyjny sposób przekazać wiedzę o zagrożeniach nie tylko najmłodszym, ale i dorosłym. - Ta edukacja jest szalenie ważna i potrzebna; tylko w zeszłym sezonie zimowym w naszych budynkach, mieszkaniach w regionie mieliśmy ponad 1,6 tysiąca pożarów. Liczymy na to, że ten symulator także przyczyni się do zmniejszenia liczby zdarzeń i osób poszkodowanych – powiedział. Jak dodał Brandt, przedpremierowa prezentacja domku w jednym z przedszkoli okazała się pełnym sukcesem: dzieci z zaangażowaniem śledziły całą prezentację, żywo reagowały na pokazywane zdarzenia.
Czekają na kolejne symulatory
Prototypowy symulator już trafił do poznańskich strażaków, posłuży im w przedsięwzięciach edukacyjnych. Niebawem powstać mają dwa kolejne symulatory biurowców, które pomogą w pracy strażakom w Poznaniu i Grodzisku Wielkopolskim. Według twórców symulatora jest to najbardziej zaawansowana instalacja tego typu, unikatowa w skali kraju, niewykluczone też, że i na świecie. Zainteresowanie nabyciem symulatorów z Poznania zgłaszają podmioty z Polski i zagranicy.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań