Świadka z Kanady zamierza przesłuchać w sprawie śmierci Wojciecha Cieślewicza Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Mężczyzna został pobity w lutym 1982 roku w Poznaniu przez ZOMO, zmarł po dwóch tygodniach. Sprawców pobicia nigdy nie wykryto.
29-letni Cieślewicz był pierwszą ofiarą stanu wojennego w Poznaniu. Został pobity przez ZOMO w centrum miasta 13 lutego 1982 r.
Jak ustaliła w 1982 roku Prokuratura Wojsk Lotniczych w Poznaniu, Cieślewicz wraz z inną osobą około godziny 17:30 szedł na przystanek tramwajowy na Moście Teatralnym, skąd miał pojechać do domu. W tym czasie na Placu Mickiewicza trwały "nielegalne zgromadzenia". Na moście do nich podbiegło 6 lub 7 milicjantów. Jeden z nich uderzył Cieślewicza, który po zadanym ciosie upadł. Leżący mężczyzna był bity i szarpany. Otrzymał kolejne ciosy w głowę. Funkcjonariusze pozostawili go leżącego na chodniku. Pobitemu pomogły osoby postronne. W domu stracił przytomność i już jej nie odzyskał. Przewieziono go do szpitala. Tam zmarł 2 marca. Przyczyną śmierci były obrażenia czaszkowo-mózgowe.
W sprawie po śmierci 29-latka wszczęto śledztwo. Umorzono je w już czerwcu 1982 roku wobec niewykrycia sprawców.
Śledztwo podjęto na nowo przed rokiem
Decyzję w sprawie podjęcia na nowo postępowania byłej Prokuratury Wojewódzkiej w Poznaniu podjął dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, zastępca prokuratora generalnego prok. Andrzej Pozorski. Sprawą od roku zajmuje się prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie (OKSZpNP).
Naczelnik Komisji w Szczecinie, prok. Marek Rabiega, przekazał, że czynności związane z poszukiwaniem bezpośrednich sprawców pobicia doprowadziły do ustalenia dwóch nowych, nieprzesłuchanych dotąd świadków. - Oczekujemy także na realizację wniosku o międzynarodową pomoc prawną z Kanady odnośnie do kolejnego świadka. Czynności te pozwoliły na doprecyzowanie wielu sprzecznych dotychczas informacji - podał.
Przyznał, że poczynione ustalenia, z uwagi na dynamikę i okoliczności zdarzenia oraz upływ czasu, bardzo utrudniają rozpoznanie konkretnych funkcjonariuszy ZOMO. Do tej pory w sprawie przesłuchano kilkudziesięciu funkcjonariuszy, kilkudziesięciu świadków, przeprowadzono liczne poszukiwania dokumentów - także poza zasobem IPN, zabezpieczono i poddano oględzinom kilkadziesiąt jednostek archiwalnych oraz wykonano szereg innych czynności procesowych w poszukiwaniu dowodów, które mogłyby pozwolić wyjaśnić sprawę. Udało się ustalić m.in. zupełnie nowe okoliczności związane z poprzednim oskarżeniem jednego z funkcjonariuszy ZOMO, w których świadek przyznał się do złożenia fałszywych, korzystnych dla ówczesnego oskarżonego zeznań.
Zomowiec uniewinniony w 1993 roku
W 1990 roku Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW wniosła o podjęcie na nowo śledztwa ws. śmierci Cieślewicza. Sprawę podjęła Prokuratura Wojewódzka w Poznaniu. W wyniku dochodzenia ustalono, że pobicia dokonali funkcjonariusze kompanii V ZOMO. W stan oskarżenia postawiono byłego funkcjonariusza ZOMO. W 1993 roku poznański sąd uniewinnił mężczyznę podając jako powód brak dostatecznych dowodów winy.
Prok. Rabiega podał, że choć kwestia odpowiedzialności tego funkcjonariusza nie może być już przedmiotem oceny prawnokarnej, ma znaczenie dla oceny całości okoliczności przestępstwa. - Zdołano potwierdzić dowodowo, iż funkcjonariusze MO: zastępca komendanta Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej i naczelnik wydziału dochodzeniowo-śledczego prowadzili działania mające utrudnić wykrycie sprawców czynu i wyjaśnienie jego okoliczności. Działania te znane były kierownictwu Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej - poinformował.
Znaleziono nowe dokumenty
W ramach czynności procesowych odnaleziono nieznane wcześniej dokumenty, przesłuchano też nowego świadka. - Ustalono, iż przypuszczalnie wpływano też na treść opinii sądowo-medycznej, bowiem jej odnaleziony rękopis różni się od wydanego później ostatecznego dokumentu, zaś w szpitalu, w którym leżał Wojciech Cieślewicz, wizytę złożył funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa – poinformował prokurator.
Obaj funkcjonariusze już nie żyją, tym samym unikną kary. Rabiega przekonuje, że materiał dowodowy jest na tyle mocny, że z pewnością gdyby żyli, nie unikneli by odpowiedzialności.
Przesłuchany został także ówczesny prokurator prowadzący śledztwo. Jego przełożony nadzorujący sprawę nie żyje.
- Ujawniono również, iż wbrew ówczesnym twierdzeniom komendanta KW MO i części kierownictwa, wbrew niektórym z wówczas uzyskanych dowodów, w ZOMO toczyło się wewnętrzne postępowanie wyjaśniające to zdarzenie. Materiały z niego zostały zniszczone - poinformował Rabiega.
Osoby z kierownictwa MO i ZOMO dowodzące akcją pacyfikacyjną nie żyją. Trwają ustalenia funkcjonariuszy wojewódzkiego stanowiska kierowania.
Odtworzyli warunki z 1982 roku
W 2023 roku prok. Pozorski ujawnił, że w Poznaniu przeprowadzono już pierwsze czynności związane z postępowaniem. - Śledztwo zostało podjęte w lutym, chcieliśmy wykonać czynności procesowe na terenie Poznania w warunkach odpowiadających czasowi z lutego 1982 roku - powiedział wówczas. Nie chciał jednak ujawnić, jakie działania zostały przeprowadzone.
Prok. Rabiega zdradza, że były to oględziny miejsca dowodzenia akcją. Sprawdzano możliwości bezpośrednich obserwacji przez sztab jej przebiegu w warunkach odpowiadających dacie 13 lutego.
- Trzeba też nadmienić, iż dokumenty z przebiegu akcji praktycznie się nie zachowały to jest zostały zniszczone, co utrudnia i znacznie przedłuża ustalenie konkretów jej przebiegu, a zatem i osób odpowiedzialnych - powiedział.
Apel bez większego odzewu
Prok. Pozorski zaapelował przed rokiem do osób, które mają jakąkolwiek wiedzę na temat okoliczności śmierci Cieślewicza, o pomoc w wyjaśnieniu sprawy.
Odzew na apel był nikły. - Prokurator sam stara się ustalić dane kilkuset zatrzymanych wówczas osób, a należy dodać, iż dokumenty z tych zatrzymań nie istnieją. Jest to zatem proces skomplikowany, bardzo pracochłonny i długotrwały, ale postępujący naprzód - powiedział Rabiega.
Naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie podkreślił, że śledztwo jest wielowątkowe. - Zginął młody człowiek, należy podjąć ostatnią, rzetelna próbę wyjaśnienia tej niewątpliwej zbrodni komunistycznej - powiedział.
Prok. Andrzej Pozorski poinformował przed rokiem, że postępowanie swoim zakresem obejmie nie tylko okoliczności spowodowania śmierci Wojciecha Cieślewicza, ale także utrudnianie postępowania karnego w tej sprawie, nierzetelne prowadzenie postępowania przygotowawczego w celu zatajenia prawdziwego przebiegu pobicia pokrzywdzonego, stosowanie wobec osób zatrzymanych w ramach akcji pacyfikacyjnej ZOMO tzw. ścieżek zdrowia oraz odpowiedzialność osób nadzorujących funkcjonariuszy ZOMO, biorących udział w bezprawnych działaniach 13 lutego 1982 roku w Poznaniu i wydających im rozkazy.
Śledztwo zostało podjęte w ramach przedsięwzięcia realizowanego w Instytucie Pamięci Narodowej określanego mianem #Archiwum Zbrodni, zainicjowanego przez prezesa Instytutu Pamięci Narodowej w 2022 roku w Kwidzynie. Jego celem jest podjęcie na nowo, względnie wszczęcie, śledztw w sprawach niewyjaśnionych dotąd zbrodni komunistycznych lat 80. XX wieku.
Źródło: PAP, tvn24.pl