"Teren poddany dezynsekcji. Okresowo opryskiwany monotlenkiem diwodoru. Zakaz wyprowadzania zwierząt" - tabliczka z takim napisem pojawiła się przed siedzibą Muzeum Narodowego w Poznaniu. Rzeczniczka placówki tłumaczy, co to za substancja.
Tabliczka z nietypowym napisem pojawiła się przy trawniku przed siedzibą Muzeum Narodowego w Poznaniu przy ulicy Ludgardy. W pierwszej chwili ostrzeżenie o opryskach monotlenkiem diwodoru może brzmieć groźnie, ale tylko do momentu, gdy czytający uświadomi sobie, że to nic innego jak zwykła woda (H2O).
- To ostrzeżenie jest oczywiście z przymrużeniem oka. Pracownicy naszej administracji wpadli na pomysł, by ustawić tabliczkę o takiej treści tuż przy takim małym poletku, na którym zasialiśmy trawę. I mogę potwierdzić, że ten kawałek ziemi jest codziennie podlewany monotlenkiem diwodoru - mówi Aleksandra Sobocińska, rzeczniczka Muzeum Narodowego w Poznaniu.
Lokalne media informowały, że taki zabieg jest wymierzony w spacerowiczów, którzy mieli tam wyprowadzać psy. Ale jak mówi rzeczniczka muzeum, zupełnie nie o to chodziło. - Pracownicy administracji chcieli po prostu skutecznie zabezpieczyć ten kawałek ziemi, żeby trawa mogła wykiełkować. I jak pokazały ostatnie dni, montlenek diwodoru świetnie się sprawdza, tabliczki też - dodaje Sobocińska.
Dla placówek, które znajdują się w pobliżu bram czy zaułków, większym problemem niż wyprowadzane zwierzęta są osoby, które w takich miejscach załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne.
Czym dominikanie pryskali trawnik?
Po podobne środki sięgnęli trzy lata temu poznańscy dominikanie. Tabliczki z pozornie złowrogą nazwą stanęły od strony wejścia do kościoła przy alei Niepodległości, jak i z tyłu, od strony ulicy Kościuszki. Jak wyjaśniał wówczas brat Szymon Biernat, pomysł przyjechał do Poznania znad morza. - Zauważyłem to w Gdyni na osiedlu. Tam się sprawdziło. (...) Tabliczki postawiłem 1 kwietnia. To była forma prima aprilis. I tak zostały - tłumaczył dominikanin.
Opryski z "monotlenku diwodoru" odstraszały część przechodniów spacerujących z psami, u innych wywoływały uśmiech. - Mają poczucie humoru (dominikanie - przyp. red.) - mówiła jedna z mieszkanek Poznania.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24