Nietypową interwencję miał patrol straży miejskiej na poznańskiej Wildzie. O pomoc prosiły dwie osoby, które w parku miał atakować dzik. Gdy patrol dotarł na miejsce, przestraszone kobiety stały na ławce.
W środę wieczorem dyżurny straży miejskiej odebrał zgłoszenie od dwóch przestraszonych młodych kobiet, które w Lasku Dębińskim atakuje dzik. Na miejsce wysłany został patrol. Kobiety nie były w stanie wskazać dyżurnemu miejsca, gdzie się znajdują. Dlatego cały czas pozostawały w kontakcie telefonicznym z patrolem, który włączył sygnały świetlne, by kobiety - widząc, gdzie się znajdują strażnicy - pomogły im dojść do siebie.
- Po chwili poszukiwań udało się i patrol dotarł na miejsce. A tam zastał dwie przerażone i roztrzęsione kobiety stojące na ławce – podaje Przemysła Piwecki z poznańskiej straży miejskiej.
Pojawiał się i znikał
Po krótkiej rozmowie strażników ze zgłaszającymi i sprawdzeniu przez patrol okolicy wydawało się, że dzika nie ma już w pobliżu i kobiety mogą zejść z ławki.
Gdy tak się stało, okazało się, że dzik cały czas był przyczajony w krzakach i tylko czekał na ten moment. Jak tylko kobiety zeszły z ławki, zaatakował ponownie. - Szybko okazało się, że nie miał zamiaru skrzywdzić kobiet, tylko miał ochotę po prostu na popcorn, który trzymały w papierowej torbie – dzika zwabił silny zapach przekąski. Jak tylko znów zaczął się zbliżać, wkroczyli strażnicy, którzy natychmiast przegonili napastnika na tyle skutecznie, że już nie wrócił. Przestraszone kobiety mogły bezpieczni zejść na ziemię.
W Zabrzu ranił przechodnia
Tym razem sprawa zakończyła się pozytywnie dla kobiet i dla dzika. Tyle szczęścia nie miały niektóre dziki grasujące na poznańskich Ratajach. Dziki odwiedzały altanki śmietnikowe, widziane były koło sklepów, górki saneczkowej, a nawet nocujące w krzakach. Pod koniec lutego odstrzelono kilka z nich. - Mimo prób odstraszania, zwierzęta wracały w to samo miejsce, dlatego musiały zostać zabite – tłumaczył "Gazecie Wyborczej" Witold Rewers, dyrektor wydziału zarządzania kryzysowego miasta.
Z kolei w Zabrzu (woj. śląskie) po potrąceniu przez samochód, dzik w szoku zaatakował przechodnia. - Ugryzł w udo. Rana była poważna, szarpana, szerokości pięciu centymetrów – opowiadał Sebastian Bijok, rzecznik policji w Zabrzu.
Gdy na miejscu pojawili się policjanci, dzik ruszył w ich stronę. - Policjant musiał strzelać dla bezpieczeństwa własnego i mieszkańców – wyjaśniał Bijok. Dzik zginął. Ranny 61-latek został przewieziony karetką do szpitala, a martwego dzika zabrały służby weterynaryjne.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Poznaniu