Sąd w Poznaniu sprawdzi czy nie doszło do znieważenia arcybiskupa Marka Jędraszewskiego przez drag queen o pseudonimie Mariolkaa Rebell, która na scenie symulowała podcinanie gardła kukle z wizerunkiem duchownego. Stało się to krótko po jego słowach, w których osoby LGBT nazwał "tęczową zarazą". Wcześniej sąd nie dopatrzył się w zachowaniu drag queen publicznego nawoływania do zabójstwa.
W środę poznański sąd rejonowy ponownie zajął się sprawą Marka M. oskarżonego m.in. o nawoływanie do zabójstwa abp. Jędraszewskiego. Chodzi też m.in. o rozstrzygnięcie, czy zachowanie Marka M. występujacego na scenie jako drag queen Mariolkaa Rebell wyczerpuje znamiona znieważenia.
Wcześniej sądy pierwszej i drugiej instancji uniewinniły Marka M. od zarzutu publicznego nawoływania do zabójstwa. Sprawa trafiła aż do Sądu Najwyższego, który uwzględnił częściowo kasację i przekazał sprawę sądowi okręgowemu do ponownego rozpoznania. Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę poznańskiemu sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania, dopatrując się w zachowaniu Marka M. znamion czynu znieważenia. Tym samym Markowi M. grozi za ten czyn maksymalnie rok więzienia, a nie trzy lata jak w przypadku publicznego nawoływania do zabójstwa.
Na pierwszej rozprawie sąd zdecydował o wyłączeniu jawności. Jak wyjaśniono, podstawą są przepisy kodeksu postępowania karnego, które nakazują prowadzenie spraw o znieważenie w sposób niejawny.
Proces trwa od trzech lat
Sprawa dotyczy wydarzeń z sierpnia 2019 r. Podczas wyborów Mr Gay Poland w Poznaniu Marek M. jako drag queen Mariolkaa Rebell wystąpił z dmuchaną lalką, która miała doczepione do głowy zdjęcie abp. Marka Jędraszewskiego. Z ustaleń prokuratury wynikało, że przy słowach odtwarzanej piosenki "...zabiłam go", mężczyzna zasymulował podcięcie nożem gardła duchownego, a dla spotęgowania efektu miał wykorzystać sztuczną krew.
Stołeczna prokuratura oskarżyła Marka M. o publiczne nawoływanie do zabójstwa duchownego, znieważenie arcybiskupa Kościoła rzymskokatolickiego i innych osób tego wyznania oraz o nawoływanie do nienawiści na tle różnic wyznaniowych. Zarzucane mężczyźnie czyny zagrożone są karą do trzech lat pozbawienia wolności. Proces mężczyzny ruszył przed poznańskim sądem w 2021 roku.
Marek M. w trakcie procesu twierdził, że podczas występu symbolicznie "przebił" własne serce i to wtedy pojawiła się sztuczna krew. Miało to symbolizować ból, jaki oskarżonemu sprawiły słowa arcybiskupa Marka Jędraszewskiego o "tęczowej zarazie".
W czerwcu 2022 r. poznański sąd rejonowy uniewinnił Marka M.
Po wyroku sądu pierwszej instancji minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro mówił: - Ten wyrok wykracza poza te wszystkie standardy i czyni pewne zło dla obrazu polskiego sądownictwa. Jest to zawstydzające, że w Polsce mamy takich sędziów i takie sądy.
Apelację od tego orzeczenia wniosła prokuratura, która domagała się uchylenia wyroku i przekazania sprawy sądowi do ponownego rozpoznania.
W grudniu 2022 r. sąd okręgowy utrzymał w mocy wyrok uniewinniający
Od tego orzeczenia kasację skierował Prokurator Okręgowy w Warszawie. W kasacji zarzucono m.in. rażące naruszenie prawa procesowego przez sąd II instancji. Pod koniec września tego roku Sąd Najwyższy uwzględnił częściowo kasację warszawskiej prokuratury okręgowej w tej sprawie, uchylił wyrok SO w Poznaniu i przekazał sprawę temu sądowi do ponownego rozpoznania.
Pod koniec listopada ubiegłego roku sprawę rozpoznał Sąd Okręgowy w Poznaniu. W trakcie posiedzenia sąd poinformował strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonemu, poprzez przyjęcie, że wyczerpał on znamiona czynu znieważenia. W związku z tym, że ściganie tego przestępstwa odbywa się z oskarżenia prywatnego, sędzia zapytał prokuraturę o stanowisko. Obecny na rozprawie przedstawiciel prokuratury podkreślił, że prokuratura obejmuje ściganie tego czynu z urzędu.
Po rozpoznaniu sprawy, Sąd Okręgowy w Poznaniu uchylił zaskarżony wyrok i przekazał sprawę poznańskiemu sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania.
Odpowiedzialność oskarżonego za znieważenie
Sędzia Sławomir Olejnik podkreślił w uzasadnieniu orzeczenia, że "nie ma wątpliwości, co do tego, że czyn oskarżonego nie wyczerpał tych znamion przestępstwa, które pierwotnie zostały zawarte w zarzucie postawionym oskarżonemu". - Tutaj jakby można powiedzieć, że zostało to w zasadzie przesądzone. Natomiast zupełnie inną kwestią jest kwestia odpowiedzialności oskarżonego za znieważenie, za przestępstwo znieważenia - wyjaśniał.
Dodał, że sąd rejonowy dokonał analizy prawnej zachowania oskarżonego, ale "zupełnie pod innym kątem". - Inne są znamiona przestępstwa, od których został oskarżony uniewinniony, a zupełnie czym innym jest, można powiedzieć dużo węższym zakresem, przestępstwo z artykułu 216 paragraf 1 kodeksu karnego (znieważenie - dop. red.). Dopiero analiza całościowa materiału dowodowego pod kątem tego właśnie czynu może doprowadzić do sprawiedliwego osądu zachowania oskarżonego - tłumaczył sędzia Olejnik. Sędzia wskazał, że ponowne rozpoznanie sprawy - Wcale nie wyklucza wydania przez sąd rejonowy, po ponownej analizie tej sprawy, wyroku ponownie uniewinniającego. - Aby możliwa była kontrola instancyjna w tymże zakresie, winien się, co do całości materiału dowodowego ponownie wypowiedzieć sąd rejonowy, dlatego też sąd okręgowy podjął decyzję o skierowaniu sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji - mówił.
Słowa arcybiskupa o "tęczowej zarazie"
1 sierpnia 2019 r., w 75. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, podczas homilii w Bazylice Mariackiej w Krakowie abp Marek Jędraszewski mówił, że to z powstańczych mogił narodziła się wolna Polska. "Trzeba było długo na nią czekać (...) Czerwona zaraza już nie chodzi po naszej ziemi, ale pojawiła się nowa, neomarksistowska, chcąca opanować nasze dusze, serca i umysły. Nie czerwona, ale tęczowa" – powiedział.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Facebook.com/PrideNews.pl