Swoją ofiarę wybrał przypadkowo. Kiedy już ją dopadł, nie miał litości. Najpierw zadawał ciosy nożem, potem okładał pięściami. Brutalna napaść nożownika wstrząsnęła Kórnikiem (woj. wielkopolskie). Piotra L. skazano na 25 lat więzienia, ale potem obniżono karę do 15 lat. Po kasacji ministra sprawiedliwości sąd przywrócił mężczyźnie karę 25 lat więzienia.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu zajął się sprawą Piotra L. To nożownik, który zaatakował w Kórniku 50-letnią kobietę. Zabrał jej torebkę, a potem zadał kilkadziesiąt ciosów.
W pierwszej instancji mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia. Nakazał mu także zapłatę 50 tys. zł na rzecz poszkodowanej kobiety.
Z kolei w drugiej instancji obniżono mu karę do 15 lat. Sąd tłumaczył to m.in. młodym wiekiem L. oraz "szansą na jego resocjalizację".
Z takim stanowiskiem nie zgadzał prokurator. Uznał ten wyrok za niesłuszny.
- Stąd też skierowaliśmy wniosek do prokuratora generalnego, który podzielił tą argumentację i wywiódł kasację od tego wyroku. A Sąd Najwyższy przychylił się do zarzutów kasacji, uchylając karę 15 lat pozbawienia wolności - tłumaczył Kamil Sokalski z Prokuratury Rejonowej w Środzie Wielkopolskiej.
Jednak 25 lat więzienia
W czwartek sąd przywrócił L. karę 25 lat więzienia. Sędzia określił zachowanie nożownika jako "bestialskie i szczególnie brutalne".
- Sąd apelacyjny doszedł do wniosku, że 25 lat więzienia to kara sprawiedliwa i adekwatna do czynu, którego się dopuścił. Po stronie oskarżonego są okoliczności łagodzące: niekaralność i młody wiek. Ale nie mogą one przesłonić obciążających go elementów - uzasadniał sędzia Henryk Komisarski.
Sędzia przypomniał, że sprawca w chwili ataku był pod wpływem narkotyków i alkoholu. A chodząc po Kórniku z nożem "polował na ofiarę".
- Oskarżony zadaje oskarżonej szereg ciosów w głowę i szyję; kiedy upada, zabiera jej torbę. Następnie dwukrotnie do niej wraca po to, żeby zadawać kolejne ciosy – za każdym razem po kilkanaście, łącznie ok. 50 ciosów – choć jego główny cel, czyli zabór mienia został osiągnięty. Wracał tylko dlatego, że pokrzywdzona wzywała pomocy (…) przestał dopiero, kiedy się sam skaleczył. Jego zachowanie było bestialskie, co obrazuje nagranie z monitoringu - mówił Komisarski na sali sądowej.
Prokuratura jest zadowolona z tego wyroku. - To sprawiedliwa odpłata za czyn. Wyrok ten oceniam jako słuszny - skomentował Sokalski.
Na sali sądowej pojawiła się też siostra skazanego. Kobieta unikała dziennikarzy. Reporterowi "Faktów TVN" powiedziała tylko, że jej brat "szczerze żałuje tego, co zrobił".
Zaatakował na ulicy
Do ataku nożownika doszło w listopadzie 2015 r. Pani Aleksandra wracała wtedy z pracy. Mężczyzna zaatakował ją na ulicy, dźgał ją nożem. Kiedy narzędzie zbrodni się złamało, zaczął okładać ofiarę pięściami. Do poranionej kobiety wracał trzykrotnie. Na koniec zabrał jej torebkę i uciekł. Pieniądze, które jej ukradł, przeznaczył na opłacenie zaległych rachunków za dostęp do internetu i jedzenie.
Policja opublikowała wówczas fragment nagrania z kamery monitoringu, która zarejestrowała całość napadu. Widać na nim, jak napastnik idzie za swoją ofiarą. Atakuje, kiedy ta go zauważa. Później spokojnie odchodzi i znika.
- Nie zrobiłem nic, żeby ta pani nie umarła. To znaczy: byłem obojętny na to, czy ta pani umrze - mówił w sądzie L. podczas jednej z pierwszych rozpraw.
Około 50-letnia kobieta trafiła do szpitala. Odniosła poważne obrażenia twarzy. Nie widzi jednak na jedno oko i ma wiele blizn w okolicach głowy i szyi.
Poszukiwania napastnika trwały ponad tydzień, pomogła w nich publikacja jego wizerunku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: aa//ec / Źródło: TVN24 Poznań/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24