W niedzielę rano kilka radiowozów ścigało kierowcę czarnego porsche. Uciekinier jechał poznańskimi ulicami pod prąd, szalał po deptaku i staranował ogródek restauracyjny. Ludzie w popłochu uciekali mu z drogi, omal nie rozjechał jednego z policjantów. Aż wbił się w bramę do parku Chopina.
Wszystko rozegrało się około godziny 9. - Zaczęło się od tego, że mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli - mówi Maciej Święcichowski z poznańskiej policji.
Jak informują lokalne portale, kierowca czarnego porsche najpierw uciekał przed policją na Ratajach. Tam - jak relacjonuje epoznan.pl - miał jechać pod prąd ulicą Zamenhofa. Na zdjęciach wykonanych przez czytelników portalu, widać też auto jadące w przeciwnym kierunku przez rondo Rataje.
Potem - jak relacjonują świadkowie - samochód przejechał przez Wzgórze Świętego Wojciecha. Około godziny 9.20 wjechał na płytę Starego Rynku.
Ludzie uciekali z ogródków
Tam zrobił kółko wokół fontanny, po czym skręcił w Woźną. Po chwili sąsiednią ulicą Wodną wrócił na Stary Rynek. Tam, przy kawiarni na południowo-wschodnim skraju Starego Rynku drogę zajechały mu radiowozy.
Gdy wydawało się, że jest otoczony, mężczyzna wjechał na chodnik pomiędzy ścianami kamienic a ogródkami restauracyjnymi. Staranował donice i parasole. Siedzący w ogródkach ludzie uciekali na bok. Kilku z nich niemal przykleiło się do ścian kamienic, by nie zostać rozjechanym przez pirata.
- Mógł kogoś przejechać - ocenia Simon Sandor, węgierski turysta, który widział ten moment pościgu. Jak dodaje, na początku myślał, że w Poznaniu akurat nagrywany jest jakiś film.
Jechał na policjanta
- Widziałem jednego policjanta, który miał broń w ręku. Rzucił się na bok, bo gdyby stał i strzelał, to kierowca po prostu by go przejechał - dodaje.
Ze Starego Rynku czarne porsche skręciło w ulicę Wrocławską. Tam jeden z radiowozów próbował go ponownie zatrzymać. Bezskutecznie - w policyjnym fiacie pękła opona, a uszkodzona felga uniemożliwiła dalszy pościg.
Wbił się w bramę
Daleko jednak nie uciekł - na końcu ulicy Wrocławskiej na drodze stanęły mu łańcuchy i słupki. Mężczyzna skręcił w lewo i próbował wjechać do parku Chopina. Próba staranowania bramy jednak mu się nie udała - samochód utknął między metalowymi prętami. Tam policjanci wybili szybę od strony kierowcy i wyciągnęli go z auta.
Na miejsce wezwano karetkę pogotowia, bo mężczyzna potrzebował pomocy medycznej - został zraniony odłamkami szkła.
Pięć zarzutów
Zatrzymany to 47-latek, mieszkaniec powiatu poznańskiego. Samochód nie był kradziony. Mężczyzna został przebadany na obecność alkoholu w organizmie. To wykazało, że był trzeźwy. Nie potrafił powiedzieć policjantom dlaczego uciekał. Co więcej, twierdzi, że... to nie on siedział za kółkiem.
- Przedstawionych zostanie mu pięć zarzutów: uszkodzenia mienia, stworzenie bezpośredniego zagrożenia dla życia lub ciężkiego uszczerbku zdrowia dla wielu osób, niezatrzymaniu się do kontroli, próbie przejechania policjanta, czyli naruszeniu nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Cały materiał trafi teraz do prokuratury do oceny prawno-karnej - podaje Święcichowski. - W czasie pościgu uszkodzone zostały trzy radiowozy: dwa policyjne i jeden straży miejskiej - podsumowuje.
Autor: FC/b / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań