Trzej mężczyźni zostali oskarżeni o zabójstwo mężczyzny, którego zwłoki znaleziono w marcu w lesie między Śremem a Sierakowem (woj. wielkopolskie). Mieli podstępem sprowadzić swoją ofiarę w odludne miejsce i tam skatować. Potem zakopać jego zwłoki w lesie i przykryć trawą i gałęziami. Grozi im dożywocie.
Patryk R. (26 lat), Piotr D. (27 lat) oraz bracia Tomasz (25 lat) i Mateusz (22 lata) D. znali się od dawna. I od dawna się nie lubili. Już wcześniej dochodziło do sporów między nimi. Ubliżali sobie, sprzeczali się, dochodziło nawet do rękoczynów. Sytuacja zaogniła się, gdy Patryk R. wybił jednemu z nich szybę. Obiecał, że pokryje koszty jej wymiany. Nie pokrył. Wierzycielowi skończyła się cierpliwość i sam postanowił wymierzyć sprawiedliwość. Zrobił to 17 lutego.
Wyszedł z domu i zniknął
Tego dnia Patryk R. pokłócił się ze swoją rodziną. Ciotka wyrzuciła go z domu. Gdy po czterech dniach nie wracał, zawiadomiła policję. Poszukiwania długo nie przynosiły skutku. Aż do 7 marca. Wtedy jasnym się stało, że młody mężczyzna został zamordowany. Policjantom przyznał to zatrzymany w sprawie Piotr D. Wskazał w lesie obok Śremu miejsce, gdzie miały zostać zakopane zwłoki.
- W tym miejscu został przeprowadzony eksperyment procesowy, podczas którego Piotr D. opisał okoliczności zdarzenia. Powiedział, że był to pomysł jego i dwójki kolegów. Chcieli z nim (Patrykiem - red.) porozmawiać, ale sytuacja rozwinęła się w ten sposób, że R. został pobity ze skutkiem śmiertelnym, a następnie zakopany, aby ukryć ślady popełnienia przestępstwa - mówiła Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Trzej mężczyźni mieli wcześniej przygotować dół. Gdy ukryli w nim ciało, mieli zamaskować go trawą i gałęziami.
Kiedy zwłoki zostały odkopane, okazało się, że dzięki niskiej temperaturze, po blisko trzech tygodniach od śmierci, ich stan był na tyle dobry, aby dokładnie określić, jakie rany zostały zadane, a także co było bezpośrednią przyczyną zgonu.
Tłukli bejsbolem i kopali po głowie
Prokuratura przekazała, że na ciele było kilkadziesiąt obrażeń wyrządzonych kijem bejsbolowym, a także narzędziami o nawet twardszym podłożu. Były też rany cięte, prawdopodobnie od noża, a także inne, zadane kątownikiem metalowym. Jeden z ciosów okazał się tym ostatecznym - to potężne uderzenie w krtań, które doprowadziło do jej zmiażdżenia, a następnie gwałtownego uduszenia 26-latka.
W sprawie zabójstwa zatrzymani zostali Piotr D., Mateusz D. i Tomasz D. Najpierw przyznali się do zarzucanej im zbrodni, potem to odwołali. Śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Szamotułach jednoznacznie wykazało jednak, że odpowiadają za zbrodnię.
Ofiara do samochodu zwabiona zostać miała podstępem i wywieziona do lasu przez Piotra D. Tam dołączyli do niego bracia Tomasz i Mateusz D. i ostatecznie rozprawili się ze swoim dłużnikiem. Mieli go bić, kopać, uderzać kijami - także bejsbolowym - i metalową łyżką. Ciosy zadawane miały być przede wszystkim w okolice głowy, krtani, ramion. Patryk R. zmarł wskutek rozległych, zewnętrznych i wewnętrznych obrażeń.
- Następnie oskarżeni przewieźli zwłoki Patryka R. w wybrane wcześniej miejsce w kompleksie leśnym i zakopali zwłoki pokrzywdzonego – podała Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Grozi im dozywocie
Prokurator uznał, że zbrodni zabójstwa dokonano ze szczególnym okrucieństwem. Pod uwagę wzięte zostały narzędzia, jakich użyli oskarżeni, wielokrotność i siła zadawanych ciosów, a także rozmiar cierpień, jakich w trakcie bicia doznał pokrzywdzony.
Oskarżonym grozi kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Do morderstwa doszło w lesie, w okolicach Śremu:
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock