W Ostrzeszowie na jednej z posesji mieszkańcy zauważyli zwierzę, którego gatunku nie byli w stanie rozpoznać. Zawiadomili o tym jedno z lokalnych stowarzyszeń.
- Dostaliśmy zgłoszenie mailowe, że w Ostrzeszowie, po jednej z posesji, biega zaniedbane zwierzę. Trudno było stwierdzić, czy w ogóle był to pies. Było zarośnięte sierścią. Nie było widać nóg, pyska ani uszu - opowiada Sylwester Piechowiak, prezes stowarzyszenia Help Animals w Kaliszu.
Właścicielka kundelka tłumaczyła obrońcom zwierząt, że ten niedawno się do niej przybłąkał, a weterynarz zabronił strzyc go zimą.
"Przeżywał traumę u fryzjera"
- Daliśmy jej dwa tygodnie. Jeśli okazałoby się, że rzeczywiście nie można go teraz strzyc, poprosiliśmy o pisemne zaświadczenie weterynarza - mówi Piechowiak. I dodaje, że pies został ostrzyżony, ale nie obyło się bez problemów.
- Przeżywał traumę u fryzjera, widać nigdy nie był strzyżony. Musieli mu dać narkozę i dopiero gdy zasnął, skorygowano mu sierść - opisuje Piechowiak.
Zapowiedział, że mimo iż kobieta zadbała o psa, członkowie stowarzyszenia będą czasami zaglądać do Ostrzeszowa.
- Będziemy sprawdzać, czy jest strzyżony. Ogólnie nie był w złym stanie. Nie był wychudzony, tylko karygodne było doprowadzenie do takiego przerostu sierści. Gdyby kobieta nas nie posłuchała, wystąpilibyśmy do prokuratury z zawiadomieniem o znęcaniu się nad zwierzęciem. Teraz od tego odstąpimy - kończy.
Autor: kk/mz / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Help Animals Kalisz