W poznańskim zoo pojawił się nowy mieszkaniec. Jest jeszcze młody ale ma już... trzy i pół metra. Nowy lokator to samiec żyrafy Rothschilda. - Gatunek jest bardzo rzadki. Na wolności żyje tylko 700 sztuk - mówi opiekunka Marta Grześkowiak. Zwierzak od razu poczuł się w Poznaniu jak w domu.
Na tę chwilę Lipton, bo tak ma na imię młody samiec, jest jedynym "mężczyzną" w poznańskim żyrafim stadzie. Do stolicy Wielkopolski przyjechał z Lipska specjalnym samochodem, a pierwsze kroki na nowym wybiegu postawił w środę.
- Będzie teraz przebywał z naszymi samicami, z którymi, mamy nadzieję, za jakiś czas będzie miał młode. Trochę czasu musi jednak minąć, bo samiec wciąż jest młody. Mimo to jest bardzo duży, ma 3 i pół metra i będzie jeszcze rósł. Zapowiada się na pokaźną sztukę - śmieje się Grześkowiak.
Za odważny
Każda z żyraf, które żyją w poznańskim ogrodzie, ma inny temperament. Jedne są bardziej ostrożne, inne znowu boją się niewielu rzeczy. Nowy lokator jak do tej pory nie boi się... niczego.
- Jest wyjątkowy pod tym względem, że naprawdę okazuje wiele odwagi. Do tej pory przebywał ze swoim stadem i rodziną, mimo to po przyjeździe do Poznania absolutnie nie okazywał strachu. Podchodzi do wszystkich ze spokojem. Być może jest nawet za odważny. Opiekunowie już widzą, że będą musieli okiełznać jego temperament - mówi Grześkowiak.
700 na wolności
Aktualnie wszystkie żyrafy w poznańskim zoo są przyjezdne. Lipton urodził się w Lipsku, gdzie do tej pory przebywał. Opiekunowie mają jednak nadzieję, że za jakiś czas w zoo pojawią się w 100 procentach wielkopolskie żyrafy.
Gatunek, do którego należy młody samiec to żyrafa Rothschilda, która w naturze występuje niezwykle rzadko.
- Wszystkie żyrafy Rothschilda w naszym zoo są czystej krwi, przez co są bardzo cenne genetycznie. Gatunek ten jest skrajnie zagrożony wyginięciem. Na wolności jest zaledwie około 700 osobników. Taka ilość to nawet nie efekt polowań, zwierzęta nie mają też naturalnych wrogów. Po prostu ludzie zamieniają ich naturalne siedliska, czyli sawanny, w pastwiska i pola uprawne - mówi Grześkowiak.
W ciągu następnych kilku lat jedyny samiec w poznańskim stadzie może się przyczynić do powiększenia poznańskiej kolonii tych rzadkich stworzeń. Póki co, bez strachu odkrywa tajniki nowego wybiegu.
Autor: kk//ec / Źródło: TVN24 Poznań