Przed poznańskim sądem ruszył proces w sprawie dręczenia tygrysa w poznańskim zoo. Do zdarzenia doszło w maju zeszłego roku w poznańskim Nowym Zoo. Oskarżony miał dostać się na teren przeznaczony tylko dla personelu i stamtąd kijem dźgać odpoczywającego tygrysa.
Do zdarzenia doszło 1 maja 2016 r. w poznańskim Nowym Zoo. Grupa zwiedzających miała przez dziurę w ogrodzeniu wtargnąć w miejscu, gdzie przebywać może wyłącznie personel ogrodu. Główny winowajca miał dźgać kijem odpoczywającego tygrysa. Widzieli to świadkowie, którzy powiadomili pracowników zoo. Tygrys zachował spokój, w pewnym momencie wstał i odszedł od ogrodzenia.
Mężczyzna został ujęty przez personel zoo, ale uciekł zanim przyjechała policja. Wcześniej ktoś zdołał go sfotografować. Zdjęcie trafiło do mediów, a poszukiwany sam zgłosił się na policję. Usłyszał zarzuty naruszenia miru domowego (fachowe określenie wdarcia się) oraz znęcania nad zwierzęciem.
W środę przed Sądem Rejonowym Poznań Nowe Miasto i Wilda ruszył proces w tej sprawie. Oskarżonemu o dręczenie zwierząt i "naruszenie miru domowego" może grozić nawet rok więzienia.
Sąd w środę przesłuchał dyrektor ogrodu zoologicznego Ewe Zgrabczyńską, zamierza też wysłuchać świadków.
"Tylko dla zdjęcia"
Mężczyzna utrzymuje, że nie dźgał tygrysa kijem. W środę nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Jak tłumaczył TVN24 w maju 2016 r., po przesłuchaniu przez policję, do zoo wszedł z przypadkowo napotkaną rodziną. - Była straszna kolejka, wszedłem z nimi na bilet rodzinny. Poszliśmy razem do tygrysów. Był z nimi mały chłopak. Chciałem, żeby sobie zrobił sobie zdjęcia z lepszego ujęcia - tłumaczył.
Wtedy miał wejść z chłopcem za ogrodzenie. Za nimi miała pójść cała grupa innych osób. - Nagrywali sobie tego tygrysa. Ktoś tam urwał sobie kij. Nikt tego tygrysa nie dźgał, nikt mu nic nie zrobił. Jeden chłopak wkładał kij, a tygrys sobie go gryzł - wyjaśnia.
Jak podkreśla, on jedynie popełnił wykroczenie i wszedł w miejsce niedozwolone. Dodaje też, że nie zrobił dziury w ogrodzeniu. - Wielokrotnie wchodziłem od tamtej strony. Ta dziura od dawna tam była - przekonywał.
Nieczytelne linijki
Proces w tej sprawie miał się rozpocząć już 16 listopada. Sędzia Przemysław Wita po zapoznaniu się z aktami sprawy, zauważył jednak, że sporządzony przez policjanta protokół przesłuchania oskarżonego jest nieczytelny. W związku z tym zmuszony był odroczyć sprawę.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: KWP Poznań