Goście ogrodu w Poznaniu mogą już podziwiać młode antylopy tomi, sitatunga i nilgau. Jak mówi Marta Grześkowiak z poznańskiego zoo, hodowla antylop w ogrodzie stolicy Wielkopolski, to już pewna tradycja. Gdy młode podrosną, prawdopodobnie pojadą w świat do innych miast.
Wolały stajnie
Wszystkie trzy młode przyszły na świat w maju. Nilgau i sitatunga na początku były bardziej przywiązane do stajni niż do otwartych przestrzeni.
- Nie jest wcale tak, że zwierzęta są nieszczęśliwe w stajniach. Młody nilgau uważał np. stajnię za dom. Na początku w ogóle nie chciał wychodzić- tłumaczy Grześkowiak.
Podobnie rzecz się miała z młodą sitatungą.
- Gdy młode się narodziło, było jeszcze chłodno. Cały czas przebywało więc pod dachem i nie miało ochoty wychodzić. Dopiero od niedawna, po ociepleniu, można je zobaczyć na wybiegu - mówi Grześkowiak dodając, że gatunek sitatunga to już praktycznie tradycja w Poznaniu. Antylopy te były hodowane i rozmnażane również w starym ogrodzie.
Żwawe tomi
Najbardziej żywotny z narodzonej trójki jest jednak młody samczyk antylopy tomi.
- Jest wyjątkowo aktywny, bardzo dużo biega. Antylopy mają spory wybieg, ma więc pole do popisu. Młody jest odważny i chętnie oddala się od matki. Samczyk nie ma imienia. Mamy w zoo duże stado a w takim przypadku zwierzęta nie są tak blisko z opiekunami. Gdy antylopa dorośnie, wyjedzie do innego zoo - tłumaczy Grześkowiak, zaznaczając, że mimo iż młode pojawiają się u kopytnych co roku, ten maj wyjątkowo obrodził w młode.
- Młodych pojawiło się bardzo dużo. Poza antylopami również wśród jeleni. Z tych trzech gatunków antylop młode mamy praktycznie rokrocznie. Od dłuższego czasu nie mieliśmy natomiast jeleni sika. W tym roku się to zmieniło - mówi Grześkowiak.
Autor: kk / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Poznańskie Zoo