Teren jest tak cenny, bo od dziesięcioleci był nietknięty ludzką stopą - żali się leśnik, ekolog. Cztery hektary kilkudziesięcioletniego drzewostanu zniknęły już bezpowrotnie. Kolejne kilkanaście tysięcy drzew może pójść pod topór niebawem. Na razie jednak wycinka została wstrzymana. Sprawie przygląda się prokuratura.
- Widać, jak te drzewa są porośnięte mchami, porostami. To są właśnie cenne gatunki dla bagiennego środowiska, wodnego ekosystemu - tłumaczy ze smutkiem Adam Kloc, leśnik, ekolog, lokalny mieszkaniec.
Na jego oczach odbyła się wycinka czterech tysięcy drzew na czterech hektarach, w planach jest kolejne 16. Cały teren lasu znajdującego się między wsią Zwierzyniec, a osadą Myszyniec (k. Sławy, woj. lubuskie). To chroniony obszar Natura 2000 (program sieci terenów chronionej przyrody na terytorium Unii Europejskiej).
W martwe kłody zamieniły się m.in. miejscowe olchy, brzozy, dęby i sosny. - To jest zamach na cały lokalny ekosystem, bo drzewa tutaj są nieodłącznym czynnikiem tego bagiennego środowiska - załamuje ręce ekolog.
Las to pieniądz
Dlaczego drzewa znikają? Jak ustaliła reporterka TVN24, w kwietniu ubiegłego roku jeden z okolicznych rolników wygrał przetarg w Agencji Nieruchomości Rolnych na dzierżawę ziemi.
Rolnik został w części zwolniony z opłat, ale w zamian ma przywrócić część gruntów do użytku rolnego. Aby stało się to możliwe, konieczne będzie wycięcie blisko 20 tysięcy drzew.
- Bardzo boli to, że ktoś na stanowisku nie popatrzył na to, jak na użytek chroniony. Popatrzył tylko "cyferkowo", na złotówki i zyski, jakie można z tego terenu osiągnąć - mówi leśnik.
Sprawę bada prokuratura
Kiedy planowano wycinkę, środowiska ekologów postanowiły zaapelować do organów odpowiedzialnych za przedsięwzięcie. - Nasze głosy zostały całkowicie zignorowane, zarówno przez urzędników Agencji Nieruchomości Rolnych, jak i przez dzierżawcę - żali się Adam Kloc.
- To był teren nietknięty od dziesięcioleci ludzką stopą, nikt tu nie wchodził, bo to grunt bagienny - podkreśla. Dodaje, że w akcji likwidacji drzew ucierpiały też miejscowe ptaki i bobry, które mają niedaleko swoje żeremie.
Grupa ekologów zgłosiła sprawę do prokuratury.
- Zawiadomienie otrzymaliśmy w czwartek. Wszczęliśmy śledztwo w kierunku artykułu 181. kk, mówiącym o spowodowaniu zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym w znacznych rozmiarach. Udało nam się razem z policją przekonać pana do wstrzymania wycinki do wyjaśnienia sprawy - mówi Bartosz Jabłoński, prokurator tejonowy ze Wschowy.
W Agencji Nieruchomości Rolnych usłyszeliśmy, że nie otrzymamy dziś komentarza.
Drzewa spod Sławy liczą sobie od 50 do 70 lat.
Chroniony obszar znajduje się w woj. lubuskim:
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24