W listopadzie trzy, teraz kolejnych osiem osób usłyszało zarzuty podżegania i pomocnictwa w sprawie wystawiania fałszywych certyfikatów covidowych w Kaliszu (woj. wielkopolskie). Zajmowały się tym trzy pielęgniarki w wieku od 38 do 58 lat. Proceder trwał od maja do listopada 2021 roku.
Kryminalni z Kalisza wszczęli działania operacyjne w tej sprawie w 2021 roku, kiedy - jak powiedział rzecznik wielkopolskiej policji w Poznaniu mł. insp. Andrzej Borowiak - uzyskali informację, że "w mieście można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa". Do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski.
Wystawianiem fałszywych dokumentów zajmowały się trzy pielęgniarki w wieku od 38 do 58 lat. Proceder trwał od maja do listopada 2021 roku, w jednym z punktów w Kaliszu, który miał podpisane porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.
Klient wpłacał od 500 do 700 złotych, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat potwierdzający rzekome zaszczepienie przeciwko COVID-19. Według wstępnych ustaleń ponad 400 osób skorzystało z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji - informuje policja.
Osiem kolejnych osób z zarzutami
W listopadzie 2021 roku pielęgniarki usłyszały zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Dwie nie przyznały się do winy - jedna przyznała się do części zarzutów i złożyła wyjaśnienia. Grozi im do ośmiu lat więzienia.
W sprawie zatrzymano i przesłuchano kolejnych osiem osób, które usłyszały zarzuty podżegania i pomocnictwa. - Te osoby pomagały pielęgniarkom, przekazując im dane ludzi, którzy chcieli zakupić fałszywy certyfikat. Były też pośrednikami w przekazywaniu pieniędzy - powiedziała Katarzyna Socha z Prokuratury Rejonowej w Kaliszu.
Dodała, że na tym etapie śledztwa "mechanizm przestępstwa został bardziej uszczegółowiony, wręcz z rozbiciem na poszczególne kwoty".
Siedem osób przyznało się do winy
Wobec podejrzanych zastosowano policyjny dozór połączony z poręczeniem majątkowym w wysokości od tysiąca do 30 tysięcy złotych. - Z ośmiu osób, siedem przyznało się do stawianych im zarzutów. Jedna osoba złożyła wyjaśnienia, które pozostają w sprzeczności z pozostałym zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Postępowanie to ma niewątpliwie charakter rozwojowy - dodaje prokurator Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Łącznie w sprawie zarzuty usłyszało już 11 osób. Jakie kary im grożą?
- Zwykle, jeśli chodzi o osobę, która się ubiega o wydanie fałszywego certyfkatu jest to kara zagrożona pięcioma latami bezwzględnego pozbawienia wolności. Jeżeli chodzi o lekarzy to jest to ta sama kara. Jeżeli mamy do czynienia z przyjęciem korzyści majątkowej to tutaj zagrożenie wzrasta do lat 10 - wyjaśniał w TVN24 adwokat Mateusz Misiorny.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock