Sami są chorzy, ale nie odchodzą od łóżek pensjonariuszy, bo "to by było nieludzkie". W ośrodku opieki w Kaliszu 69 pacjentami – zdrowymi i chorymi - opiekuje się zakażona kadra. Z dnia na dzień jest ich coraz mniej. – Mam tu już tylko 13 pracowników, którzy są chorzy. Brakuje rąk do pracy. Błagamy o pomoc – mówiła w środę Ewa Goździewicz, dyrektor placówki. Wojewoda odpowiada.
W Centrum Opieki Długoterminowej Salus w Kaliszu od 10 kwietnia trwa kwarantanna. I na razie nie wiadomo, kiedy się skończy. Powodem odizolowania ośrodka był wynik dodatni na obecność wirusa SARS-CoV-2 u jednej pacjentki, która do centrum Salus trafiła 20 marca.
Wcześniej przebywała na oddziale udarowym w kaliskim szpitalu. Do centrum przyjęto ją, zanim w szpitalu wykryto koronawirusa. Po pewnym czasie kobieta zaczęła gorączkować. Wykonano jej test. Gdy wynik okazał się pozytywny natychmiast przetransportowano ją do szpitala zakaźnego w Poznaniu.
- Wtedy zdecydowano od razu, żeby testy na koronawirusa przeprowadzić u wszystkich podopiecznych i personelu. Oprócz kilkudziesięciu pensjonariuszy w ośrodku było też 17 pracowników. Kadra jest większa, ale te 17 osób akurat pracowało, gdy zamknął nas sanepid. Pozostali pracownicy mieli poddać się domowej kwarantannie i poczekać na przeprowadzenie testów – mówi tvn24.pl Ewa Goździewicz, dyrektor ośrodka.
Po wykonaniu testów u wszystkich pacjentów i personelu w ośrodku, 11 zakażonych pacjentów przetransportowano do szpitala w Poznaniu. Na miejscu pozostało pięciu zakażonych podopiecznych, których stan określany jest jako stabilny.
- Cały czas boimy się, że ich zarazimy. Dzięki dobrym ludziom mamy środki ochronne, ale brakuje rąk do pracy. Miałam 17 pracowników, teraz zostało mi ich 13. Jedna pielęgniarka nie miała już siły i przeszła na kwarantannę domową, dwie osoby trafiły do izolatorium. W nocy z wtorku na środę jeden z pielęgniarzy został przewieziony do szpitala zakaźnego w Poznaniu – relacjonowała w środę Goździewicz.
Wszystkimi – zdrowymi i chorymi – opiekuje się zakażona kadra Salusa.
"Brakuje nam sił, jesteśmy już na skraju"
Jak mówi dyrektor, w ośrodku pracują głównie młode kobiety. Podopiecznymi zajmują się kompleksowo. Karmią, przewijają kilka razy dziennie.
- Trzeba mieć sporo siły, żeby opiekować się schorowanymi osobami w podeszłym wieku, które wymagają stałej opieki i pomocy we wszystkich czynnościach. Ci moi pracownicy też mają rodziny, dzieci w domach. Ale nie odeszli od łóżek pacjentów, mimo własnej choroby, bo to byłoby nieludzkie. Heroicznie walczą, ale nie mają już sił – mówi Goździewicz.
Dyrektor mówi, że w ośrodku brakuje pielęgniarek i pielęgniarzy. Sami już nie dają rady.
- Brakuje nam sił, jesteśmy na skraju wytrzymania. Informowałam o naszej sytuacji władze. Sytuację uratowałoby wzmocnienie mojej kadry. Przydałyby się trzy lub pięć osób. Najlepiej pielęgniarki – mówi Goździewicz.
- A co z pracownikami, którzy przebywają na kwarantannie domowej? Niestety, jak twierdzi dyrektor, raczej nie będą w stanie pomóc. Większość tych pracowników ma już objawy grypopodobne.
- Pomóżcie nam. Sytuacja jest dramatyczna – apeluje Ewa Goździewicz, dodając że do tej pory spośród zarażonych podopiecznych Centrum zmarła jedna osoba. Boimy się kolejnych tragedii - podkreśliła.
Wojewoda obiecuje pomoc
W środę po południu do sytuacji w Salusie w odniósł się wojewoda wielkopolski. Łukasz Mikołajczyk podjął działania w celu zabezpieczenia opieki pielęgnacyjnej dla podopiecznych ośrodka opiekuńczego Salus w Kaliszu.
- W tym celu wojewoda odbył spotkanie z dyrektorem wydziału zdrowia i prowadzone są rozmowy z NFZ – powiedział Tomasz Stube, rzecznik wojewody. Na apel zareagował też dyrektor kaliskiego szpitala, który wystosował list otwarty do pielęgniarek z prośbą, żeby zgłosiły się do pracy w ośrodku. - Największym problemem jest wycieńczenie tamtejszych pracowników medycznych, których nie ma kto zmienić. Ten problem rozumiemy doskonale w szpitalu, gdzie nie ma połowy naszych pielęgniarek. Są na kwarantannie, zwolnieniach lekarskich bądź opiekują się małymi dziećmi. Naszym priorytetem jest zapewnienie prawidłowego funkcjonowania szpitala, jednak robimy co w naszej mocy, aby wspierać inne ośrodki– poinformował dyrektor Radosław Kołaciński.
Kolejny dom opieki z problemami
Niełatwa sytuacja jest też w Domu Opieki Społecznej w Kaliszu. W środę napłynęły wyniki wszystkich testów na obecność koronawirusa, wykonanych 13 kwietnia w Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu. Liczba zarażonych to 47 osób, w tym 19 pracowników i 28 pensjonariuszy.
- Podjęliśmy decyzję o przedłużeniu kwarantanny w tym ośrodku o kolejnych 14 dni - mówiła TVN24 Anna Napierała, dyrektor kaliskiego sanepidu.
Ośrodek zamknięto w czwartek 9 kwietnia po tym, jak stwierdzono koronawirusa u dwóch pielęgniarek. Decyzja oznacza całkowity zakaz opuszczania oddziału przez pracowników placówki, jak i przebywających w nim podopiecznych oraz zakaz wchodzenia do pomieszczeń DPS. Kwarantanną objęto wtedy 177 osób. Sytuacja jest trudna, ponieważ w kaliskim Domu Pomocy Społecznej również brakuje pielęgniarek, które fachowo mogłyby zaopiekować się mieszkańcami placówki.
FC,aa/gp
Źródło: PAP, TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Street View