Komendant policji w Koninie (woj. wielkopolskie) zawiesił w czynnościach dwóch funkcjonariuszy, którzy, zdaniem zatrzymanego w związku z awantura domową, mieli go pobić na komisariacie. Mężczyzna ma pęknięte kości nosa oraz oczodół.
O sprawie poinformowała w piątek "Gazeta Wyborcza". 27 grudnia policjanci ze Starego Miasta pod Koninem pojechali na domową interwencję. Zabrali nietrzeźwego mężczyznę do komisariatu. Kilka godzin później - już poza komisariatem - wezwali do niego pogotowie ratunkowe. Twierdzili, że znaleźli go na ulicy z obrażeniami twarzy. 28 grudnia mężczyzna zgłosił się do komendy w Koninie. Poinformował, że dzień wcześniej został zaatakowany przez policjantów.
Zabezpieczyli materiały, nie zdradzają szczegółów
Prokurator rejonowy w Koninie Adam Weber powiedział w piątek, że tydzień temu wszczęte zostało postępowanie w sprawie ewentualnego przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy. - Czynności zostały podjęte 28 grudnia, trwały przez całą noc. Działania były prowadzone z pomocą Biura Spraw Wewnętrznych Policji Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Następnego dnia zostało przyjęte od pokrzywdzonego zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, był on przesłuchiwany w naszej prokuraturze. Dzisiaj zebrane materiały przekazujemy do Prokuratury Okręgowej w Koninie, aby ta prokuratura wskazała inną jednostkę do prowadzenia tego postępowania – powiedział prok. Weber. Prokurator nie chciał szerzej mówić o poczynionych ustaleniach. Potwierdził informacje gazety, że w jednostce, do której przewieziono poszkodowanego, nie było monitoringu wizyjnego, funkcjonariusze nie mieli też kamer nasobnych.
Policja: w sprawie są wątpliwości
- W tej sprawie rzeczywiście są wątpliwości, ona wymaga wyjaśnienia. Decyzję o zawieszeniu funkcjonariuszy do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego podjął komendant miejski policji w Koninie – powiedział Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Dodał, że dotąd funkcjonariusze, których dotyczy sprawa, cieszyli się dobrą opinią. "Gazeta Wyborcza" napisała, że poszkodowany miał pęknięte kości nosa oraz oczodół, a także rozcięty naskórek na łuku brwiowym. Opatrzono go w szpitalu. Wypisał się z niego na własne żądanie.
Policjanci twierdzą, że mężczyzna był pod wpływem alkoholu, więc zabrali go do komisariatu, by go namawiać do podjęcia leczenia odwykowego. Twierdzą, że mężczyzna wyszedł z komisariatu cały i zdrowy. Po dwóch godzinach, w trakcie patrolu, policjanci mieli zauważyć zakrwawionego mężczyznę na ulicy; wezwali pogotowie. Poszkodowany utrzymuje, że podczas pobytu w komisariacie, gdy siedział na krześle, policjanci popchnęli go, w wyniku czego padł i uderzył głową w podłogę.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24