Wydalenie ze służby jednej z policjantek oraz kary dla dwojga pozostałych funkcjonariuszy - to wynik zakończonego postępowania dyscyplinarnego, jakie wszczęto po ucieczce 29-latka z radiowozu. Mężczyzna, który uciekając wskoczył do Warty utonął.
Do zdarzenia doszło pod koniec kwietnia tego roku. 29-letni mężczyzna został zatrzymany przez policjantów do odbycia kary 1,5 roku więzienia za uprawę konopi indyjskich i posiadanie narkotyków. Skuty kajdankami 29-latek wykorzystał moment, w którym otwarte zostały drzwi radiowozu. Stało się tak, bo matka zatrzymanego poprosiła policjantów o możliwość pożegnania się z synem. Ten zdołał uciec z radiowozu i wskoczył do rzeki. Pościg nie dał rezultatu.
W poszukiwaniach zbiega w pierwszych godzinach uczestniczyło łącznie ponad 120 policjantów z różnych jednostek, w tym funkcjonariusze z komisariatu wodnego, z Mosiny i z Poznania, oraz grupa kilkudziesięciu strażaków. Na długości kilku kilometrów przeczesywane były brzegi Warty. Do poszukiwań wykorzystywane były motorówki i dron. Ciało mężczyzny odnaleziono w rzece 12 maja.
Wydalenie dowódcy patrolu
W sprawie zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne wobec trojga funkcjonariuszy: dwóch policjantek i jednego policjanta, którzy zatrzymywali mężczyznę.
- Komendant podjął decyzję o wydaniu postanowień o karach dyscyplinarnych dla dwojga funkcjonariuszy, czyli wydaniu orzeczenia o tzw. niepełnej przydatności do służby na zajmowanym stanowisku - jest to jedna z poważniejszych kar. Natomiast w stosunku do funkcjonariuszki, która była dowódcą tego patrolu, została podjęta decyzja o zwolnieniu jej ze służby w policji - powiedział rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
Według "Gazety Wyborczej", tak surowa kara dla policjantki, którą wydalono ze służby, wynikała m.in. z tego, że w ciągu ostatnich trzech lat służby dwukrotnie została ukarana naganą.
Śledztwo w sprawie tego zdarzenia prowadzi także prokuratura.
Autor: ib/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań