Krzyczał przez megafon podczas wizyty premiera. Sąd: zatrzymanie nieprawidłowe i niezasadne

Premier w Kaliszu
Morawiecki: jeśli będzie potwierdzenie, dopuścimy szczepienie dzieci poniżej 12. roku życia
Źródło: TVN24

Był w tłumie demonstrantów i krzyczał przez megafon podczas wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Kaliszu, gdy nagle podeszło do niego trzech policjantów. Zaprowadzili go do radiowozu i zawieźli na komendę policji. Sąd właśnie uznał, że zatrzymanie było niezasadne i nieprawidłowe.

Sytuacja miała miejsce 14 lipca, gdy premier Mateusz Morawiecki wraz z minister rodziny i polityki społecznej Marleną Maląg byli gośćmi Rodzinnego Pikniku Międzypokoleniowego w Kaliszu. Wówczas, podczas spotkania premiera z władzami Kalisza, przed ratuszem zgromadzili się demonstranci. Jeden z nich krzyczał przez megafon. Podeszło do niego trzech policjantów, którzy zaprowadzili go do radiowozu i odwieźli na komendę. Powodem miało być "zakłócanie spokoju". Mężczyzna złożył zażalenie na zatrzymanie, które skierowano do sądu.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO>>>

Sąd: zatrzymanie legalne, ale niezasadne

Wydział karny Sądu Rejonowego w Kaliszu uznał teraz, że zatrzymanie 29-latka przez policję było legalne, ale niezasadne i nieprawidłowe. "O stwierdzeniu nieprawidłowości i niezasadności zatrzymania należy zawiadomić Prokuraturę Rejonową w Kaliszu oraz Komendanta Wojewódzkiej Policji w Poznaniu" – orzekł sąd.

Na postanowienie nie przysługuje środek zaskarżenia. - Tego typu postanowienia przyjmujemy do wiadomości i omawiamy z policjantami na szkoleniach oraz odprawach służbowych - powiedział młodszy inspektor Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Poznaniu.

I dodał: - To nie było zatrzymanie, tylko doprowadzenie do jednostki policji. Stało się tak, ponieważ skarżący nie reagował na pouczenia policji i wezwania, by nie zakłócać porządku. Dlatego został doprowadzony do jednostki, gdzie postawiono mu zarzuty z artykułu 51 Kodeksu wykroczeń i przesłuchano w charakterze obwinionego.

Teraz sprawie przyglądają się śledczy. - Postępowanie prokuratury będzie zmierzać do ewentualnego ustalenia, czy funkcjonariusze działali zgodnie z prawem, a więc czy nie przekroczyli swoich uprawnień bądź też nie dochowali obowiązków - powiedział Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp.

Czytaj także: