Jacek Jaśkowiak, kandydat PO na prezydenta Poznania złamał ustawę antykorupcyjną. Mając udziały w swoich prywatnych firmach, zasiadał w zarządzie miejskiej spółki w Szklarskiej Porębie. Sam Jaśkowiak tłumaczy się, że było to po prostu niedopatrzenie i nigdy nie miał zamiaru niczego ukrywać.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Jaśkowiak pełnił funkcję prezesa spółki Sport Szklarska Poręba sp. z.o.o., jednocześnie będąc współudziałowcem w spółkach Jaśkowiak sp. z.o.o. i Jaśkowiak DG sp. z.o.o. Kandydat na prezydenta Poznania złamał tym samym ustawę o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne, zwaną krócej antykorupcyjną.
Złamał prawo...
- Przeanalizowałem tę ustawę i rzeczywiście popełniłem błąd. To jest kiks, który nie powinien się zdarzyć. Ale powtarzam: niczego nie ukrywałem. Niedopatrzenia nie zauważyły ani władze miasta, ani rada nadzorcza samorządowej spółki. Uszło to także uwadze moich prawników i żony, która jest notariuszem - tłumaczył Jaśkowiak w rozmowie z "Wyborczą".
...ale uratował Puchar
Kandydata PO wychwala i stanowczo broni burmistrz Szklarskiej Poręby, Grzegorz Sokoliński. Według niego, gdyby nie menedżerska pomoc Jaśkowiaka przy zawodach Pucharu Świata w biegach narciarskich w 2011 roku, zawody w ogóle by się nie odbyły.
Na tym jednak kończy się współpraca Jaśkowiaka ze Szklarską Porębą. Kiedy sprawa wyszła na jaw, złożył on rezygnację z funkcji prezesa spółki, którą przyjmie wkrótce burmistrz miasta.
Jaśkowiak nie będzie ukarany, ponieważ nie ukrywał swoich dochodów.
Autor: ib / Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: UM Szklarska Poręba