Bawili się razem na imprezie. 15-letni Mateusz pił do nieprzytomności. Kiedy nie był już w stanie chodzić, koledzy wsadzili go do taczki. Potem zostawili na poboczu drogi. Nie przeżył mroźnej, styczniowej nocy.
W Sądzie Rejonowym w Gorzowie Wielkopolskim ruszył proces w sprawie śmierci 15-letniego Mateusza.
Chłopak pił alkohol z dwoma kolegami Mirosławem G. i Pawłem N. Nastolatkowie wspólnie się bawili, ale do czasu. Potem G. i N. zostawili kompletnie pijanego Mateusza na poboczu drogi. Chłopak zmarł.
Teraz jego 18- i 19- letni koledzy zasiedli na ławie oskarżonych. Obaj odpowiadają za rozpijanie osoby małoletniej, narażenie małoletniego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia oraz za nieumyślne spowodowanie śmierci.
Grozi im nawet do 5 lat więzienia. Zarówno Mirosław G., jak i Paweł N. przyznali się do winy.
Chcieli się poddać karze
We wrześniu 18 i 19-latek wystąpili o skazanie ich bez przeprowadzenia rozprawy. Chcieli dobrowolnie poddać się karze roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Tak się jednak nie stało, bo zdaniem sądu proponowana kara była zbyt niska.
- Sąd zdecydował nie uwzględnić wniosku prokuratury o wydaniu wobec oskarżonych wyroku skazującego w wymiarze takim, o jaki wnioskowano - mówiła wówczas Lidia Wieliczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.
Jak tłumaczyła, w ocenie sądu zaproponowane kary nie uwzględniały stopnia winy i szkodliwości czynu. - Kara była zbyt łagodna, nawet biorąc pod uwagę fakt, że sprawcy są młodociani - wyjaśniała Wieliczuk.
Nie był w stanie sam się poruszać. Wozili go taczką
Dramat rozegrał się w nocy z 14 na 15 stycznia 2018 r. 15-latek wraz z dwoma dorosłymi kolegami bawił się na zakrapianej imprezie. Z ustaleń śledczych wynika, że niepełnoletni chłopak miał pić do nieprzytomności. Nie był w stanie sam się poruszać, a jego koledzy mieli wozić go taczką. Następnie pijanego pozostawili na dworze bez opieki, na poboczu ulicy Różanej w Ciecierzycach.
Chłopak nie przeżył nocy. Ciało nastolatka znaleziono po godzinie 13 na poboczu drogi. Na miejsce wezwano policję. Funkcjonariusze potwierdzili tożsamość 15-latka. Okazało się, że w okolicy mieszkają jego biologiczni rodzice. On sam przebywał w rodzinie zastępczej. Wielokrotnie jednak uciekał i wracał do rodzinnej miejscowości.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24