Dwa owczarki niemieckie najpierw zaatakowały yorka, którego na smyczy prowadziła 10-letnia dziewczynka, a potem kundelka i prowadzącego go mężczyznę. Psy nie przeżyły. Właścicielka owczarków usłyszała zarzut niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.
W sobotę przy ul. Kwiatowej w Gorzowie Wlkp. dwa owczarki niemieckie bez smyczy i kagańców najpierw zaatakowały yorka, którego na smyczy prowadziła 10-letnia dziewczynka, a potem kundelka i prowadzącego go mężczyznę.
Na miejsce wezwana została policja. - Gorzowscy policjanci otrzymali informacje o dwóch owczarkach, które zaatakowały dwa psy. Niestety, jeden z nich tego ataku nie przeżył – mówi Grzegorz Jaroszewicz z gorzowskiej policji.
Sprawa trafi do sądu
York, którego prowadziła na smyczy 10-latka, nie przeżył ataku. Drugi pies, który został pogryziony, padł we wtorek. Ucierpiał też jego właściciel, który chciał go ratować.
Policjantom udało się szybko złapać jednego z owczarków i dotrzeć do ich właścicielki. Oba są z powrotem pod jej opieką.
We wtorek 38-latka z Gorzowa Wielkopolskiego została przesłuchana i usłyszała zarzut niezachowania środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, do którego przyznała się. Wyraziła również skruchę i wolę pomocy osobom poszkodowanym. Zgodnie z Kodeksem wykroczeń kobiecie grozi grzywna lub kara ograniczenia wolności.
- W sprawie prowadzone jest obecnie postępowanie. Znajdzie swój finał w sądzie – zapewnił Jaroszewicz.
O sprawie jako pierwszy poinformował portal gorzowianin.com.
Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock