Koleżanki Ewy Tylman z drogerii, z którymi bawiła się na imprezie, po której zginęła, oraz kierownik ochrony w areszcie, gdzie przebywał oskarżony - to świadkowie, jakich przesłucha w środę poznański sąd na kolejnej rozprawie w sprawie zabójstwa 26-latki. Według ojca Ewy Tylman przesłuchania tych osób niewiele wniosą, a jednocześnie nie przesłuchuje się świadków, którzy powinni mieć coś do powiedzenia. Po wakacyjnej przerwie na wokandę wraca sprawa śmierci Ewy Tylman.
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył w styczniu. Od tego czasu odbyło się siedem rozpraw. Twardych dowodów na zabójstwo jak nie było, tak nie ma. Sąd uprzedził już strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu dla oskarżonego Adama Z. z zabójstwa o zamiarze ewentualnym na nieudzielenie pomocy. Za ten czyn grozi do 3 lat więzienia.
Pięciu świadków
W środę w poznańskim sądzie odbędzie się ósma rozprawa w sprawie śmierci Ewy Tylman. Zeznania ma złożyć pięć osób. To Sławomir J., kierownik ochrony z aresztu, w którym przebywał Adam Z., oraz Natalia H., Lidia N., Patrycja S. i Milena M., cztery pracownice drogerii, w której pracowała Ewa Tylman, i jednocześnie uczestniczki imprezy w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku. To właśnie po niej zaginęła 26-latka.
To kolejne osoby, które brały udział w tej zabawie, jakie zamierza przesłuchać sąd. Rodzina dziewczyny nie kryje niezadowolenia. Przekonują, że te zeznania nie mają żadnego znaczenia. - To nic nie wniesie do sprawy - irytuje się Piotr Tylman, brat Ewy.
Działanie sądu krytykuje także ojciec dziewczyny. - Nie przesłuchuje się świadków, którzy powinni mieć coś do powiedzenia. Nie jestem sądem, ale nie podoba mi się to - komentuje Andrzej Tylman.
"Nie idzie to w najlepszym kierunku"
Zaczyna on już wątpić w to, by Adam Z. odpowiedział za zabójstwo jego córki. - Nic nie będzie z tego, co obserwuje. Myślę, że będzie wyrok trzech lat więzienia za nieudzielenie pomocy - mówi.
Podobnego zdania jest jego syn. - Każdy to widzi, że nie idzie to w najlepszym kierunku, przynajmniej jeśli chodzi o naszą stronę - przyznaje Piotr Tylman.
Brat Ewy ma zastrzeżenia jednak do śledczych, a nie do sądu. - Materiał dowodowy jest, jaki jest. Sąd pracuje z takim materiałem dowodowym, jaki został dostarczony przez prokuraturę - mówi i dodaje, że rodzina chce, by sąd przesłuchał biegłych, którzy wykonywali ekspertyzy oraz by zaprezentowano kolejne nagrania z kamer monitoringu.
Rozprawa po rozprawie
Od stycznia odbyło się siedem z zaplanowanych 11 rozpraw w sprawie zabójstwa Ewy Tylman. Wyrok może zapaść jeszcze pod koniec 2017 roku, jednak zdaniem Wojciecha Wizy, pełnomocnika rodziny Ewy Tylman, to mało prawdopodobne.
- Może to być ciężkie, patrząc po ilości świadków przewidzianych na poszczególne rozprawy. Wydaje mi się, że raczej proces przeciągnie się na nowy rok. Idzie to zgodnie z planem, sprawnie na tyle, ile jest to możliwe - mówi.
Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Jeśli dojdzie do zmiany kwalifikacji czynu oskarżonego z zabójstwa na nieudzielenie pomocy, groziłyby mu maksymalnie trzy lata więzienia.
Zobacz, co działo się na kolejnych rozprawach:
1) Adam Z. odmówił składania wyjaśnień, w związku z czym sędzia odczytała protokoły zeznań mężczyzny, których oskarżony w części nie potwierdził. - Ja nie popchnąłem Ewy Tylman do wody, nie wrzuciłem jej tam, nie szarpałem. Nie zgwałciłem jej (...). Nie zabiłem jej - powtarzał Adam Z. Odtworzono także eksperymenty procesowe.
2) Zeznawała siostra Adama Z. oraz trójka policjantów, którym Adam Z. miał przyznać się do zabójstwa. Z ich relacji wynikało, że Ewa Tylman stała przy barierkach, a Adam Z. niechcący spowodował, że spadła ze skarpy. Nieprzytomną dziewczynę przeciągnął potem brzegiem i wrzucił do rzeki.
3) Zeznawali partnerzy Ewy Tylman i Adama Z. (deklaruje, że jest gejem) oraz współpracownik Krzysztofa Rutkowskiego. Zeznania Dominika M., partnera Adama, zostały utajnione. Najważniejszym momentem rozprawy niewątpliwie była informacja sądu, że rozważy możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
4) Przesłuchano szwagra Adama Z. i jego trzy siostry, a także brata Ewy Tylman. Siostrom mówił, że nie pamięta drogi do domu i tego, co wydarzyło się nad rzeką, oraz skarżył się na policjantów, którzy mieli wymuszać na nim zeznania i szydzić z jego orientacji seksualnej.
5) Sąd przesłuchał uczestników imprezy, którzy opowiadali o "ostrym piciu" podczas tamtej nocy. W trakcie rozprawy sędzia musiała uspokajać Andrzeja Tylmana, ojca Ewy. Jego zdaniem mężczyzna oskarżony o zabicie jego córki, śmiał się na sali.
6) Zeznania składali "koledzy spod celi" Adama Z. Homoseksualista, skazany za zabójstwo swojego byłego partnera, twierdził, że Adam Z. przyznał mu się w celi do zabójstwa Ewy Tylman. Oskarżony temu zaprzeczył i przekonywał, że Kacper Ch. kłamie, bo "dał mu kosza". Drugi z osadzonych przesłuchany był za zamkniętymi drzwiami. Sąd przesłuchał także ojca dziewczyny oraz jej brata.
7) Przesłuchiwany był m.in. Krzysztof Rutkowski. Były detektyw włączył się w akcję poszukiwania Ewy Tylman trzy dni po jej zaginięciu. Jak się okazało, w pewnym momencie podejrzewał nawet brata Ewy Tylman o udział w sprawie. - Jego (Rutkowskiego) zatrudnienie to był nasz największy błąd - podsumował po rozprawie Piotr Tylman.
Autor: Filip Czekała/i/jb / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24