Zbadała i poradziła, żeby rodzice sami zawieźli 6-miesięczne dziecko do innego szpitala. Tak miało być szybciej. Tyle że Kubuś miał w przełyku agrafkę, a jego rodzice 30 kilometrów do kolejnego szpitala. Prokuratura Regionalna w Łodzi przesłuchała wszystkich lekarzy, którzy badali chłopca. Śledczy sprawdzają, czy niemowlęciu groziło niebezpieczeństwo.
Prokuratura Regionalna w Łodzi od kilku miesięcy sprawdza, czy narażono zdrowie lub życie 6-miesięcznego Kubusia. Chłopiec połknął agrafkę. Przerażeni rodzice zabrali niemowlę na SOR do szpitala w Krotoszynie (woj. wielkopolskie).
Matka trzymała na rękach małe, płaczące dziecko. Chcieli pilnie udać się do szpitala. Policjanci natychmiast wsiedli do radiowozu i asystowali małżeństwu, żeby jak najszybciej dotarło na miejsce. Piotr Szczepaniak z policji w Krotoszynie
Dyżurująca lekarka zleciła szereg badań. RTG potwierdziło: metalowy przedmiot tkwi w przełyku.
W placówce nie było odpowiedniego sprzętu, by usunąć agrafkę. Dlatego dziecko skierowano do szpitala specjalistycznego w Ostrowie Wielkopolskim.
W Krotoszynie były wtedy dwie wolne karetki, ale żadna z nich nie zawiozła Kubusia. - Dziecko się nie dławiło, było dotlenione. Lekarka zaproponowała, żeby rodzice pojechali do placówki swoim samochodem - tłumaczył wówczas Sławomir Pałasz, rzecznik krotoszyńskiego szpitala.
Rodzice chłopca pokonali 30 kilometrów. Na ostatnim odcinku zrobiło się niebezpiecznie. Kubuś zaczął się krztusić. Rodzina dojechała do szpitala, ale z duszą na ramieniu i w eskorcie policji.
Kiedy Kubuś trafił do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. - Dziecko było w stanie ogólnym dobrym, wydolne krążeniowo, bez bezpośredniego zagrożenia życia - informował Radosław Kaja, lekarz z ostrowskiego szpitala.
Stamtąd chłopca przewieziono specjalistyczną karetką do szpitala we Wrocławiu, gdzie w końcu udzielono mu pomocy.
Wykorzystali "furtkę"
- Śledztwo prowadzone jest w sprawie. Nikt nie usłyszał jeszcze zarzutów, ale mamy już zgromadzony materiał dowodowy - mówi Krzysztof Bukowiecki z Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Śledczy przesłuchali rodziców. Przesłuchali też wszystkich lekarzy, którzy badali Kubusia. Udało się bez wniosku do sądu o zwolnienie z tajemnicy lekarskiej. Prokurator skorzystał z pewnej "furtki", którą daje prawo.
- W ubiegłym roku była nowelizacja ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty. Umożliwia ona odebranie od rodziny oświadczenia co do tego, że można przesłuchać lekarza na konkretną okoliczność. Tak było w tym przypadku. Rodzice dziecka podpisali właśnie takie oświadczenie. Po jego uzyskaniu przesłuchano lekarzy - tłumaczy Bukowiecki.
Wkrótce prokuratura powoła biegłego z zakresu ratownictwa medycznego.
- Oceni, czy postępowanie lekarza, który przyjmował dziecko jako pierwszy, było właściwe - dodaje Bukowiecki.
Za narażenie zdrowia lub życia grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Art. 160. § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli na sprawcy ciąży obowiązek opieki nad osobą narażoną na niebezpieczeństwo, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. Kodeks Karny
Przeprosiny i nadzór
Szpital odniósł się też do tego, w jaki sposób przetransportowano dziecko do Ostrowa Wielkopolskiego.
"Ubolewamy jednak, że lekarka pełniąca dyżur na SORze, kierując się dobrym stanem zdrowia dziecka w chwili jego pobytu na oddziale, nie podjęła obowiązku zabezpieczenia dowozu dziecka transportem medycznym do szpitala w Ostrowie Wlkp. Była to jej samodzielna decyzja. Za zaistniałą sytuację szpital przeprasza rodziców dziecka" - napisano w komunikacie.
Tym bardziej, że w szpitalu były akurat dwie wolne karetki.
"Dyrekcja szpitala ocenia postępowanie lekarki w zakresie przekazania pacjenta do szpitala w Ostrowie Wlkp. jako niewłaściwe" - głosi komunikat.
Lekarka, która przyjęła Kubusia, otrzymała pisemne upomnienie od zastępcy dyrektora szpitala do spraw medycznych. Dyrekcja zapowiedziała też nadzór nad dalszą pracą pani doktor.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/i/kwoj / Źródło: TVN24 Poznań