Za nic mają podróżujących tramwajem, nie robią na nich wrażenia mandaty. Kierowcom na ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu przyświeca tylko jedno - jak najszybciej dojechać do celu. - Podczas jednego patrolu wystawiamy tam kilkadziesiąt mandatów, ale problem nie znika - rozkłada ręce Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki.
Odcinek od pętli na Ogrodach do przystanku przy ul. Żeromskiego dzieli niespełna pół kilometra. Z rozkładu jazdy komunikacji miejskiej wynika, że trasę tę pokonamy w dwie minuty. Praktyka? W godzinach szczytu przejazd tym odcinkiem zajmuje nawet 20 minut.
Skręcają w lewo mimo zakazów
W sierpniu na ulicy Dąbrowskiego wprowadzono nową organizację ruchu. Od Ogrodów do Żeromskiego, po dwóch stronach jezdni wprowadzono pasy tramwajowo-autobusowe. Ponadto torowisko od Ogrodów do Rynku Jeżyckiego zostało wydzielone za pomocą oznakowania poziomego. Zlikwidowano również niektóre lewoskręty w ulice poprzeczne. Miało to zdecydowanie przyspieszyć przejazd komunikacja miejską przez ulicę Dąbrowskiego. Niewiele to jednak daje. Buspasy są blokowane przez samochody, a kierowcy skręcają w lewo mimo zakazów. Nie pomagają regularne patrole drogówki i nadzoru ruchu MPK. Nadal w godzinach szczytu szybciej pokonamy niektóre przystanki pieszo, niż tramwajem.
Kilka minut warte 100 zł
- Codziennie kierujemy tam patrole i za każdym razem zbieramy żniwa w postaci kilkudziesięciu mandatów - mówi Józef Klimczewski, naczelnik poznańskiej drogówki. - Martwi mnie takie zachowanie kierowców. Istotą rzeczy jest przestrzeganie prawa. Nie interesuje mnie liczba wystawionych mandatów - denerwuje się Klimczewski.
Podczas "czyszczenia" ul. Dabrowskiego, policjanci nie mają taryfy ulgowej. - Skończyły się pouczenia. Kierowców karzemy mandatami karnymi w wysokości 100 zł i jednym punktem karnym - wyjaśnia Klimczewski. Amatorów jazdy buspasami mimo to nie brakuje. A skutecznego "odstraszacza" wciąż nie ma.
Autor: FC//ec / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: MPK Poznań