Zdobył już najwyższe szczyty każdego z kontynentów, poza Azją. Do Korony Ziemi brakuje mu już tylko najwyższego szczytu naszej planety, Mount Everestu. Bartłomiej Wróblewski wyrusza pojutrze w Himalaje, by stanąć na szczycie o wysokości 8.848 m n.p.m.
"Zdobycie tej góry stanowi marzenie każdego wspinacza. W drodze do Korony Himalajów czy Korony Ziemi jest jednym z koniecznych etapów. W Koronie Ziemi wspinaczka na Everest jest wyzwaniem największym, najmniej przewidywalnym, najbardziej niebezpiecznym, najbardziej pociągającym…" - pisze na stronie Bartłomiej Wróblewski.
Raz już próbował
Wróblewski próbował zdobyć Mount Everest już rok temu, wtedy zabrakło mu jednak 1000 m.
- Dotarłem do wysokości 7700 m n.p.m., jednak pogoda załamała się. Podjąłem trudną decyzję o wycofaniu się. Później jeszcze przez dwa miesiące o tym myślałem. Gdy człowiek jest tak blisko, trudno jest się wycofać - tłumaczy.
Egzotyczna ekipa
Poprzednim razem polski zdobywca wyruszał na Mount Everest tylko z jednym kolegą i dwoma Szerpami. Niestety, znajomy doznał kontuzji jeszcze przed dotarciem na miejsce.
- Kolega ze Szwajcarii niefortunnie przewrócił się jeszcze w hotelu, łamiąc dwa żebra. W ten sposób zostałem praktycznie sam. To dało mi do myslenia i tym razem wyruszam w większej, siedmioosobowej ekipie. Będzie ona dośc egzotyczna, bo amerykańsko - indonezyjsko - polska. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie - zastanawia się Wróblewski.
Założyć koronę
Do "założenia" Korony Ziemi brakuje Wróblewskiemu tylko tego jednego szczytu. Mimo iż powinno być ich siedem, Korona obejmuje 9 gór, nie ma bowiem zgody co do tego, które szczyty powinny "reprezentować" Europę i Oceanię.
- Dla mnie Korona Ziemi to przede wszystkim wielka przygoda, która trwa już 15 lat. Pierwszy ze szczytów, Elbrus, zdobywałem jeszcze jako student prawa. Na Mount Everest wyruszam jako dyrektor instytutu prawa. Uważam, że jeśli rozpoczyna się jakieś wyzwanie, to, oczywiście w granicach rozsądku, należy robić wszystko żeby je ukończyć - uważa Wróblewski.
Wyrusza jutro
Wyprawa po ostatni szczyt do kolekcji rozpoczyna się w środę 27 marca. Wróblewski spodziewa się tam przebywać do końca maja.
- Wylatuję jutro, a już 30 marca będę w Katmandu. Stamtąd przeniosę się do Lukli, gdzie przez dwa tygodnie będę przechodził aklimatyzację. W tym czasie planuję wejść na szczyt Lobuche o wysokości 6119 m n.p.m. Drugi etap to aklimatyzacja na większej wysokości i założenie trzech obozów, najwyższy na poziomie około 7500m n.p.m. Stamtąd będę atakował szczyt. Między 12 a 26 maja mają być 2-3 okna pogodowe. Podczas jednego z nich zaatakuję - zapowiada Wróblewski.
Bo są
Jak sam tłumaczy, wspina się i chodzi po górach bo... są.
- Dopiero w górach człowiek tak naprawdę poznaje siebie. Góry są wyzwaniem. Góry to pasja - przekonuje.
Bartłomiej Wróblewski na co dzień jest doktorem nauk prawnych, konstytucjonalistą, dyrektorem Instytutu Prawa Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Poznaniu. Jest też podróżnikiem i himalaistą, członkiem Klubu Wysokogórskiego w Poznaniu.
- Jak łaczę obie role? Nie powiem że jest to łatwe. To wyzwanie samo w sobie. Ale jestem zdeterminowany, żeby godzić te dwie rzeczy i póki co mi się to udaje.
Autor: kk/k / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: 7szczytow.pl | Bartłomiej Wróblewski