11 lat i dwa miesiące ma spędzić w więzieniu Leszek G. Taki wyrok wydał w środę Sąd Okręgowy w Poznaniu. Według śledczych, mężczyzna celowo doprowadził do wypadku pod Nowym Tomyślem, w którym zginęła jedna osoba. Został oskarżony o zabójstwo.
Do tragicznego zdarzenia doszło w czerwcu 2020 roku w miejscowości Bolewice pod Nowym Tomyślem. Leszek G., jadąc swoim autem, nagle umyślnie zjechał na przeciwny pas ruchu. Doprowadził do zderzenia z samochodem, którym jechali Roman M. i Sylwia M. "Kierowca Roman M. poniósł śmierć na miejscu na skutek doznanych obrażeń wielonarządowych, natomiast pasażerka samochodu Sylwia M. doznała obrażeń w postaci obrzęku mózgu, złamania trzonu mostka, złamania żeber, stłuczenia płuca, złamania obojczyka" – wskazano w akcie oskarżenia.
Śledczy: musiał się z tym liczyć
Prokuratura oskarżyła Leszka G. o to, że pozbawił życia Romana M., oraz usiłował pozbawić życia Sylwię M. Mężczyźnie zarzucono też prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu oraz niezatrzymanie pojazdu mimo rozpoczętego za nim pościgu policji.
Zdaniem śledczych, oskarżony przed zdarzeniem chciał odebrać sobie życie z powodu osobistych problemów. Do wypadku miał doprowadzić celowo, a zatem - jak wskazała prokuratura - musiał się liczyć z tym, że swoim działaniem może spowodować śmierć osób jadących w tym pojeździe, stąd przedstawiony mu zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa.
Oskarżony się nie przyznawał
Proces mężczyzny ruszył w grudniu zeszłego roku. Leszek G. od początku nie przyznawał się do zarzutu zabójstwa, a jedynie do spowodowania wypadku, jazdy pod wpływem alkoholu i ucieczki przed policją. W środę sąd uznał oskarżonego winnym wszystkich zarzucanych mu czynów i wymierzył mu karę łączną 11 lat i dwóch miesięcy pozbawienia wolności. Orzekł także wobec oskarżonego m.in. ośmioletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, a także zadośćuczynienie w wysokości 50 tys. zł na rzecz Sylwii M. Sędzia Andrzej Klimowicz podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że oskarżony "dla własnego celu zabił przypadkową osobę". - Jak ustalił sąd, oskarżony z zamiarem pozbawienia życia siebie, kierując pojazdem mechanicznym z dużą prędkością, rzędu co najmniej 120 kilometrów na godzinę, umyślnie zjechał na przeciwległy pas ruchu, tuż na pierwszy i jadący z przeciwnego kierunku samochód, którym poruszali się pokrzywdzeni Roman M., który poniósł śmierć na miejscu i jego żona Sylwia M., która poniosła obrażenia, ale wypadek przeżyła - mówił Klimowicz.
Dodał, że oskarżony "do skutku w postaci pozbawienia siebie życia nie doprowadził, natomiast jego zachowanie spowodowało śmierć jednego z pokrzywdzonych, a co do drugiego uznał sąd, że to było usiłowanie".
Sędzia podkreślił, że mając na uwadze dowody zebrane w sprawie, "niewątpliwie oskarżony taki zamiar samobójstwa wyrażał, powodując zaalarmowanie najpierw swojej byłej partnerki, bo już wtedy byli po rozstaniu, jak i swojej matki, która z kolei zawiadomiła służby ratunkowe, informując, że syn chce popełnić samobójstwo". Sąd zaznaczył, że w momencie zdarzenia nic innego nie stało na drodze, nic też nie mogło spowodować zmiany kierunku jazdy.
Wyrok wydany w środę przez Sąd Okręgowy w Poznaniu nie jest prawomocny.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: konkret24