Mówił, że była dla niego jak dziewczyna i będzie jej szukał. Ale ta znalazła się sama. Skradziona w czwartek, podróżującemu autostopem przez Europę 20-letniemu Javierowi, gitara trafiła w sobotę z powrotem w ręce właściciela. Ktoś kupił ją na jednym z poznańskich rynków i przyniósł na policję, aby sprawdzić, czy nie jest kradziona. Funkcjonariusze od razu zorientowali się, że to poszukiwany instrument.
Młody Hiszpan w trasie jest od około roku. Ostatnie kilka tygodni spędził w Niemczech. Z Monachium, przez Poznań kierował się do Estonii, ale niesprzyjające okoliczności sprawiły, że w stolicy Wielkopolski musiał zatrzymać się na dłużej.
Moment nieuwagi
- Stałem na wylotówce z Poznania (okolice Ronda Rataje - red.) i łapałem stopa. Na chwilę spuściłem wzrok ze swoich rzeczy. Kiedy chciałem po nie wrócić, już ich tam nie było - mówił Javier.
Hiszpanowi skradziono plecak z całym podróżniczym dobytkiem, a także - co było zdecydowanie większą stratą - gitarę, elektroakustycznego Ibaneza AW 140. Charakterystycznego, bo z kwiatowym motywem na całej długości gryfu.
Stara gitara, nie do zastąpienia
Kiedy poznański kolega Javiera zaapelował o pomoc na jednym z portali społecznościowych, momentalnie posypały się oferty noclegów. Wiele osób zaproponowało też swoje instrumenty, aby młody podróżnik mógł kontynuować swoje wojaże. Hiszpan przyjął gitarę od jednej z dziewczyn, ale przyznawał, że żaden instrument nie zastąpi mu jego własnego. - Moja gitara jest dla mnie jak partnerka - nie ukrywał Javier.
Na szczęście sprawa dosyć szybko znalazła pomyślny finał. W sobotę młody Hiszpan dostał wiadomość z policyjnego komisariatu, że najprawdopodobniej mają tam jego instrument.
- Do komisariatu na Grunwaldzie zgłosił się mężczyzna, który przyniósł gitarę. Twierdził, że kupił ją na Rynku Łazarskim. Cena i okoliczności zakupu budziły jego podejrzenia. Dlatego zgłosił się na policję, aby sprawdzić, czy przedmiot nie jest kradziony. Policjanci skojarzyli fakty i skontaktowali się z Hiszpanem, który zgłaszał zaginięcie instrumentu. Przyjechał na komisariat i odebrał swoją własność - informuje Marek Kowaliński z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Sam Javier cały czas nie tracił pogody ducha.
- Mimo tego co się stało, Poznań okazał się jednym z najfajniejszych miejsc na mojej drodze - zastrzega.
Autor: ib / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań