Miał służyć za schronienie i punkt dowodzenia dla najważniejszych osób w Poznaniu w przypadku ataku nuklearnego. Przeciwatomowy schron dla władz miasta otwarto w sobotę w ramach Nocy Muzeów.
Willa przy ulicy Słupskiej 62 w Poznaniu z pozoru wygląda na normalny dom. Przez lata było to jednak jedno z najważniejszych strategicznie miejsc w Poznaniu na wypadek wybuchu wojny.
"Strasznie się go bałam"
- Ten dom był owiany wielką tajemnicą. Bardzo często jeździłam z domu cioci do domu babci przez las i strasznie się go bałam. Cały czas mówiono, że to radiostacja wojskowa i że lepiej nie dopytywać się, co tu się dzieje - mówi pani Agata, która w dzieciństwie mieszkała w pobliżu.
Zagadka domu pozostawała nierozwiązana jeszcze długo po zakończeniu zimnej wojny, która była powodem jego budowy. Dopiero w 2010 roku ujawniono, że mieścił się tu schron przeciwatomowy dla najważniejszych urzędników miejskich. Jeszcze 10 lat wcześniej zdradzenie tej lokalizacji wiązałoby się ze złamaniem tajemnicy państwowej.
- Wiedziała o tym grupka ludzi, tych tylko zaprzysiężonych, którzy przyjeżdżali tu raz na miesiąc, czyli brygada specjalna telekomunikacji, palacze, którzy tu pracowali i cały sztab obrony cywilnej - mówi Jacek Maruniewicz z Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości w Poznaniu.
Kilometry kabli
Stąd miano decydować o dalszych losach ludności, stąd można było uruchamiać wszystkie alarmy przeciwlotnicze.
Wybudowano go w latach pięćdziesiątych w okresie zimnej wojny między USA a ZSRR. - Do użytku oddano go w 1959 roku - mówi Maruniewicz.
Schron miał być bezpiecznym miejscem, w którym ukrywać mogliby się najważniejsi miejscy urzędnicy na czele z prezydentem. W sumie na 500 metrach kwadratowych pomieścić miało się 50 osób. Przewidywano, że będą tu w stanie przeżyć trzy miesiące.
Pod ziemią znajduje się kilkadziesiąt pomieszczeń wraz z autentycznym wyposażeniem. W schronie są łącznice telefoniczne, które były skomunikowane m.in. z najważniejszymi zakładami pracy w ówczesnym Poznaniu. Kable ciągną się kilometrami, bo bunkier znajduje się 14 km od ratusza. Taka lokalizacja miała być dodatkowym zabezpieczeniem - schron był też dobrze ukryty, bo znajdował się pod wspomnianą willą. Tym samym mało kto przypuszczał, że w takim miejscu mogą ukrywać się lokalni partyjni dygnitarze.
Wycofany w 1994 r.
Bunkier na szczęście nigdy nie okazał się przydatny. - W 1994 roku został wycofany z użytku z dwóch powodów: utraty szczelności i technologicznych - łączność była już bardzo stara - podaje Maruniewicz.
Schron po raz pierwszy został udostępniony dla zwiedzających 13 grudnia 2012 r. Obecnie otwarty jest w każdą ostatnią sobotę miesiąca w godzinach 10-15. Bilet wstępu kosztuje 6 złotych.
Schron mieści się obok pętli autobusowej na Krzyżownikach. Z pętli na Ogrodach dojedziemy do niego autobusami linii 56, 61, 86, 801, 833 i 834.
Autor: FC/mś / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań