Poznańska prokuratura umorzyła postępowanie dotyczące tzw. afery solnej. W śledztwie nie stwierdzono, aby sprzedawana przez podejrzanych sól stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi. Zebrany materiał zostanie przekazany m.in. inspekcji sanitarnej. Niewykluczone są kary za stosowanie soli przemysłowej jako spożywczej.
Sprawa dotyczyła sprzedaży jako soli spożywczej soli przemysłowej, tzw. wypadowej, używanej m.in. do posypywania zimą dróg. Sól wypadowa nie jest produkowana z przeznaczeniem do spożycia.
"Wykluczono, aby była szkodliwa"
Zarzuty w sprawie sprzedaży soli wypadowej m.in. zakładom przetwórstwa mięsnego usłyszało pięć osób, które były podejrzane o popełnienie przestępstw z ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia.
- Wobec stwierdzenia, że czyny nie zawierają znamion czynów zabronionych, postępowanie umorzono. W toku śledztwa wykluczono, aby sól przemysłowa ze źródła wykorzystywanego przez podejrzanych była szkodliwa dla zdrowia lub życia ludzkiego - podaje rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Magdalena Mazur-Prus.
"Stężenia dioksyn nie stanowiły zagrożenia"
Jak podaje prokuratura, w trakcie śledztwa Państwowy Instytut Weterynaryjny badał próbki zabezpieczonych w toku postępowania soli, peklosoli, soli warzonej, soli spożywczej. Sprawdzano zawartości dioksyn, stężenie ołowiu, kadmu, rtęci i arsenu.
- Na podstawie uzyskanych wyników badań, w pisemnej opinii stwierdzono, że stężenia dioksyn nie stanowiły zagrożenia dla zdrowia ludzi nawet przy długotrwałym narażeniu, gdyż zawartość soli w produktach spożywczych może wynosić do kilku procent. Również stwierdzone w badaniach stężenia ołowiu, kadmu, rtęci i arsenu nie budziły zastrzeżeń. W przedstawionej opinii podkreślono, że zarówno w przepisach krajowych, jak i Unii Europejskiej nie ma limitów zawartości dioksyn i metali ciężkich w soli spożywczej - poinformowała Mazur-Prus.
Kary i tak będą?
Prokuratura w wydanym w czwartek komunikacie zaznaczyła, że w związku z definicją soli spożywczej, sól wyprodukowana z soli wypadowej nie jest środkiem spożywczym, bo nie została wyprodukowana w sposób określony w zawartej w nim normie. - Niemniej jednak zgodnie z poczynionymi ustaleniami nie była ona szkodliwa - czytamy.
Sprawa na tym się nie kończy. Prokuratura zapowiedziała, że po uprawomocnieniu się postanowienia zgromadzone w trakcie śledztwa materiały zostaną przekazane wojewódzkim inspektorom jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych oraz inspektorom sanitarnym. Na ich bazie mogą oni rozważyć wszczęcie postępowania administracyjnego i ukaranie przedsiębiorców karą pieniężną.
"Takiej soli nie można sprzedawać jako spożywczej"
W śledztwie brano pod uwagę możliwość zastosowania przepisu dotyczącego wprowadzenia w błąd kontrahentów i sprzedaży produktu, którego skład i właściwości podano niezgodnie z prawdą. Jeżeli niezgodność ta nie ma wpływu na bezpieczeństwo środka spożywczego, to przedsiębiorcy nie obejmuje prawo karne, lecz administracyjne.
- Zdrowie ludzi nie ucierpiało, ale takiej soli nie można sprzedawać jako spożywczej. Nie wszystko, co jest zabronione, znajduje odzwierciedlanie w przepisach kodeksu karnego. Czasami są to przepisy innych ustaw, a czasami tylko i wyłącznie prawo administracyjne - tłumaczyła Mazur-Prus.
Tysiące kontroli
Aferę solną ujawnili dziennikarze programu "Uwaga" TVN w 2012 r.
Centralne Biuro Śledcze i poznańska prokuratura ustaliły, że trzy firmy - dwie z województwa kujawsko-pomorskiego i jedna z woj. wielkopolskiego - mogły sprzedawać miesięcznie tysiące ton soli wypadowej jako sól spożywczą. Zatrzymano pięć osób reprezentujących firmy wprowadzające produkt do obrotu.
Sól trafiała głównie do odbiorców hurtowych, wytwórni wędlin, przetwórni ryb, mleczarni, piekarni, skąd w produktach mogła trafić do sklepów w całym kraju. W związku ze sprawą inspekcja sanitarna przeprowadziła ponad 15 tys. kontroli dotyczących wprowadzenia do obrotu soli technicznej jako spożywczej.
Autor: FC/lulu / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24