Do poznańskiego sądu wpłynęło właśnie zażalenie na decyzję w sprawie Adama Z. (oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman). Po 14 miesiącach spędzonych w areszcie wyszedł on na wolność, co oznacza, że będzie odpowiadał z wolnej stopy. Zdaniem prokuratury to nieuzasadniony krok. - Przesłuchani świadkowie nie powiedzieli niczego takiego, co mogłoby radykalnie zmienić przebieg procesu - twierdzi rzecznik prokuratury.
Prokuratura wysłała w piątek do sądu apelacyjnego zażalenie na decyzję Sądu Okręgowego w Poznaniu o zwolnieniu z aresztu Adama Z., oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman. Sąd uchylił areszt w poniedziałek, tego samego dnia mężczyzna wyszedł na wolność.
"Wcześniej sąd dysponował tymi samymi materiałami"
Zdaniem prokuratury w toczącej się przed sądem sprawie nie zdarzyło się nic takiego, co uzasadniałoby zmianę środków zapobiegawczych na wolnościowe: Adamowi Z. oskarżonemu o zabójstwo grozi wysoka kara, zdaniem śledczych istnieje też realna obawa matactwa.
- Uważamy, że nic nie uległo zmianie jeśli chodzi o ustalony stan faktyczny; wcześniej sąd decydował o areszcie dla Adama Z. dysponując tymi samymi materiałami. Sąd stwierdził, że przesłuchano najbardziej istotnych świadków, ale ci świadkowie powiedzieli przed sądem dokładnie to samo, co w postępowaniu przygotowawczym. Nie powiedzieli niczego takiego, co mogłoby radykalnie zmienić przebieg procesu - przekonuje Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Jak dodała, zdaniem prokuratury sąd nie przesłuchał wciąż wszystkich istotnych świadków, zaś Adam Z., przebywając na wolności, może dopuścić się matactwa procesowego.
Obawa "nie jest już tak realna"
Sąd decydując w poniedziałek o uchyleniu aresztu wobec Adama Z. uprzedził strony procesu, że możliwa jest zmiana kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonemu i oceny go nie w kategoriach zabójstwa, lecz nieudzielenia pomocy - za co sankcja jest łagodniejsza. W zamian za areszt sąd zastosował wobec Adama Z. dozór policji dwa razy w tygodniu i zakazał mu opuszczania kraju. Mężczyzna przebywał za kratami od grudnia 2015 r.
Uznając, że oskarżony nie musi przebywać w areszcie sąd uzasadnił to m.in. tym, że skoro przeprowadzono już najistotniejsze dowody (...) "należy uznać, że dalsze stosowanie wobec niego najsurowszego środka zapobiegawczego nie jest już celowe i konieczne".
- Z uwagi na możliwość przypisania oskarżonemu przestępstwa zagrożonego karą do 3 lat pozbawienia wolności, obawa wymierzenia mu surowej kary (...) nie jest już tak realna jak dotychczas - podkreślił w poniedziałek sąd.
Zeznawali już bliscy
Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman ruszył 3 stycznia. Prokuratura oskarża Adama Z. o to, że 23 listopada 2015 r., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną zepchnął do wody. Według śledczych mężczyzna w chwili popełnienia przestępstwa był poczytalny.
Na ostatniej rozprawie przesłuchano współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego - Bartosza J., chłopaka Ewy Tylman - Adama O. i partnera Adama Z. - Dominika M. To właśnie po jego zeznaniach (mówił m.in., że był zastraszany przez policjantów, tak samo jak jego partner Adam Z.) sędzia ogłosiła, że rozważa możliwość zmiany kwalifikacji czynu.
W sumie na 2017 r. zaplanowano 11 rozpraw. Najbliższa już 21 marca. Przesłuchanych przez sąd zostanie łącznie około 60 osób spośród około 200, którzy zostali w tej sprawie przesłuchani przed śledczych. Jeśli nie zdarzy się nic niespodziewanego, wyrok zapadnie pod koniec roku.
W sprawie orzeka pięcioosobowy skład sędziowski. Rozprawy prowadzą dwie zawodowe sędzie poznańskiego sądu okręgowego Magdalena Grzybek i Karolina Siwierska. Obie mają bardzo bogate doświadczenie i mierzyły się już z trudnymi sprawami. Skład uzupełniają trzej ławnicy.
Akt oskarżenia przeciwko Adamowi Z. liczy ponad 200 stron.
Tak wyglądały poszukiwania Ewy Tylman:
Autor: ww/gp / Źródło: TVN 24 / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24