Mała Oliwia zniknęła nagle, po prostu pobiegła za blok. Nie było jej przed klatką ani przed drzwiami mieszkania. Długo nie zwlekając, rodzice zadzwonili na policję, która znalazła 5-latkę w galerii handlowej w centrum Krotoszyna (woj. wielkopolskie). Dziewczynka przyznała, że chciała kupić mamie sukienkę na imieniny.
W poniedziałek po godzinie 20 Oliwia wracała z rodzicami z placu zabaw, niedaleko bloku, w którym mieszkali. Nagle zaczęła biec, zniknęła za narożnikiem budynku. Rodzice myśleli, że pobiegła pod klatkę po drugiej stronie. Ale tam jej nie było. Podobnie jak pod drzwiami ich mieszkania.
- Sąsiedzi i policjanci włączyli się w akcję poszukiwawczą - mówi Piotr Szczepaniak, rzecznik policji w Krotoszynie.
W pierwszej kolejności sprawdzono najbliższą okolicę. Potem policjanci stopniowo poszerzali obszar poszukiwań. Aż dotarli do oddalonej od bloku o jakieś 500 metrów galerii handlowej. Tam zobaczyli młodą kobietę prowadzącą za rękę małą dziewczynkę. Okazało się, że to ekspedientka jednego ze sklepów odzieżowych.
Chciała zrobić prezent
- Chwilę przed zamknięciem sklepu odwiedziła nas Oliwia. Pytałyśmy z koleżanką, czy jest sama. Ona powiedziała, że tak, że szuka siostry o imieniu Klaudia. Zainteresowałyśmy się tym. Wtedy zaczęła nam troszkę kręcić, że jest z siostrą, że jest z mamą. Stwierdziłam, że ją odprowadzę - mówi Aneta Garbarek, pracownica w sklepie z ubraniami.
I wtedy właśnie trafiły na policyjny patrol. Policjanci zapytali, czy kobieta jest mamą tej dziewczynki. Ekspedientka wytłumaczyła całą sytuację.
- Przy panach policjantach powiedziała, że szuka sukienki dla mamy na imieniny, ale nie ma pieniążków. Radiowóz odwiózł ją do domu, a tam okazało się, że szuka jej całe osiedle - śmieje się Garbarek.
Do zdarzenia doszło w Krotoszynie:
Autor: ib/jb / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Poznań