"Rozmiar tej tragedii jest trudny do udźwignięcia". Stracili wszystko, dociera do nich, co się stało

W wyniku wybuchu zawaliła się spora część kamienicy
W wyniku wybuchu zawaliła się spora część kamienicy
Źródło: TVN 24 Poznań

Poszkodowani w wyniku katastrofy na poznańskim Dębcu nadal przebywają w hotelu. - Sytuacja na miejscu jest trudna - przyznaje rzeczniczka poznańskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie Lidia Leońska. Jedna z kobiet doznała takiego szoku, że nie była w stanie powiedzieć, jak się nazywa.

Choć od katastrofy na poznańskim Dębcu minęły już trzy doby, przed hotelem przy ulicy Łozowej w Poznaniu, w którym przebywa ponad 30 osób poszkodowanych niemal cały czas można zobaczyć karetki pogotowia ratunkowego. Lekarze udzielali pomocy m.in. kobiecie, która straciła w wybuchu brata.

- Wzywamy lekarzy i karetki pogotowia do osób, które trudno przyjmują do wiadomości to, że nie tylko stracili bliskich, ale też wszystko - wyjaśnia rzeczniczka poznańskiego MOPR-u Lidia Leońska.

"Są łzy, szlochy"

W hotelu widać przygnębienie u poszkodowanych. - Są łzy, szlochy, rozmiar tej tragedii jest bardzo trudny do udźwignięcia. Sytuacja na miejscu jest trudna – przyznaje Leońska.

Najtrudniejszy był pierwszy dzień, kiedy po opatrzeniu i pomocy medycznej, poszkodowani wrócili ze szpitala do hotelu. Kiedy leki uspokajające przestawały działać, ludzie zaczynali sobie uświadamiać skalę tego, co się stało.

Pies ostrzegał przed tragedią? To było paniczne szczekanie

Pies ostrzegał przed tragedią? "To było paniczne szczekanie"

- Jedna z kobiet nie była w stanie powiedzieć jak się nazywa. Pytaliśmy jej sąsiadów, czy przypadkiem nie miała jakichś zaburzeń. Odpowiedzieli, że nie. Okazało się, że była w takim szoku, że nic do niej nie dochodziło – tłumaczyła Leońska.

Dodała, że wśród osób poszkodowanych jest "ogromne poczucie więzi i wspólnoty". - Wszyscy pomagają sobie wzajemnie i wspierają się - przekazała.

W hotelu dyżuruje lekarz. - Cały czas jest na miejscu psycholog, dyżurują pracownicy socjalni. Jeśli tylko ci ludzie czegokolwiek potrzebują, od razu się do nas zwracają i jest to dla nich załatwiane – mówiła Leońska.

Dostali pierwsze zasiłki

Rodziny otrzymały już pierwsze zasiłki i część darów, ale pokoje hotelowe nie są zbyt duże i nie wszystko mogą zabrać.

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zapewnił, że poszkodowani będą mogli pozostać w hotelu na Dębcu do czasu wypracowania dla nich rozwiązań. Nikt nie zostanie bez dachu nad głową - zapewnia prezydent.

- W chwili obecnej najważniejsze jest, by znaleźć lokale dla osób poszkodowanych i je wyposażyć – tłumaczy Jaśkowiak.

Już w poniedziałek, 5 marca, miasto wypłaciło poszkodowanym pierwsze wsparcie: po 1,5 tysiąca złotych na osobę, co daje 6 tysięcy złotych na czteroosobową rodzinę. Dodatkowo, rodzicom dzieci w wieku szkolnym wypłacono zasiłek szkolny – 620 złotych na dziecko. Dzięki pomocy Caritas zebrano też najważniejsze rzeczy: środki czystości, kosmetyki czy ubrania.

- Miasto pomaga też mieszkańcom kamienicy w wyrobieniu nowych dokumentów. Bezpłatną pomoc w kwestiach formalno-prawnych zaoferowała także Okręgowa Rada Adwokacka - poinformowała Daria Pertek z Urzędu Miasta Poznania.

Pięciu zabitych, 21 rannych

Kamienica przy ul. 28 Czerwca w Poznaniu zawaliła się w niedzielę rano - prawdopodobnie wskutek wybuchu gazu. W ruinach budynku znaleziono ciała pięciu osób, 21 zostało rannych.

Według nieoficjalnych informacji PAP, do zawalenia się kamienicy w Poznaniu doszło prawdopodobnie po tym, jak mężczyzna, który zamordował jedną z jej mieszkanek, odkręcił kurki z gazem. Poparzony miał trafić do szpitala.

CZYTAJ WIĘCEJ

Autor: FC/gp / Źródło: PAP, TVN 24 Poznań

Czytaj także: