W lesie psy zbierają się w grupy i stają się niebezpieczne – ostrzega Straż Leśna i pokazuje film, na którym widać jak sfora psów rozszarpuje upolowaną przez siebie sarnę. Leśniczy podkreślają, że to nie jednorazowy przypadek i przestrzegają przed drażnieniem zwierząt, bo w lesie zaczynają kierować się instynktem.
Film, na którym widać psy rozszarpujące sarnę nagrał w poniedziałek podleśniczy Krzysztof Makurat w okolicach Przetoczyna, około 40 kilometrów od Gdańska. Nie pierwszy raz natknął się na polujące zwierzęta.
- Często spotykam polujące w lesie sfory psów. Kiedyś dopadła mnie taka i nie mogłem się ruszyć, obszczekały mnie, były agresywne. Musiałem zadzwonić po leśniczego i dopiero kiedy zjawił się samochodem, to psy odpuściły – mówi Krzysztof Makurat, podleśniczy z Przetoczyna.
W lesie ponosi je instynkt
Makurat zaznacza, że te sfory nie składają się z dzikich psów, a raczej takich, których właściciele nie zajmują się nimi starannie.
- One zazwyczaj mają właścicieli, ale biegają swobodnie, nie są trzymane w kojcach, czy za ogrodzeniami i czasami zbierają się w grupy i w lesie ponosi je instynkt – wyjaśnia podleśniczy. – Kiedy już raz taki pies zasmakuje dziczyzny, to chce jej posmakować jeszcze raz – dodaje.
Straż Leśna podkreśla, że takie polujące w lesie psy to wcale nie rzadkość. Skutki ich działania szczególnie widać zimą, gdy jest dużo śniegu.
- W jednym rekordowym tygodniu zaobserwowaliśmy 50 zagryzionych przez psy saren lub jeleni. Najwięcej takich przypadków jest kiedy spadnie dużo śniegu. Wówczas sarny i jelenie zapadają się kopytami i nie mogą tak sprawnie uciekać – wyjaśnia Zbigniew Klawikowski ze Straży Leśnej Nadleśnictwa Gdańsk.
Teraz, gdy nie ma już śniegu i ślady polowań są zdecydowanie mniej widoczne, do gdańskiego Nadleśnictwa spływają informacje o kilku przypadkach upolowanych dzikich zwierząt.
Są jak wataha wilków
Leśniczy przestrzegają, że psy w trakcie polowania mogą i są bardzo niebezpieczne, nie tylko dla zwierzyny.
- Kiedy polują przypominają trochę watahę wilków, więc w razie natknięcia się na taką grupę lepiej uciekać, nie chojrakować – przestrzega Klawikowski. – One czasami wystraszą się większej grupy ludzi ale, był też przypadek, że czterech rosłych mężczyzn musiało się chować w samochodzie i czekać na leśniczego. One są agresywne i potrafią być brutalne – dodaje.
Leśniczy starają się odławiać psy, choć nie jest to łatwe. Później odszukuje się ich właścicieli, to czasem okazuje się całkiem łatwe, bo zdarzały się przypadki, że psy miały obrożę. Właściciele, którzy nie upilnują swoich psów muszą liczyć się z karami.
- To oczywiście zależy od tego, czy to pierwszy raz, czy już kolejny. Zazwyczaj taki mandat wynosi do 1000 złotych. W szczególnych przypadkach sprawa jest kierowana do sądu. Do tej pory wyroki, to były grzywny w przedziale od 1500-2000 złotych – wylicza Klawikowski.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: md/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: Straż Leśna Gdańsk